Tego dnia czuła się
paskudnie. Nie tylko psychicznie, ale i fizycznie. Kilkakrotnie
wymiotowała do klozetu, aż na koniec już nie miała czym.
Towarzyszyła jej Amelia, która była zmartwiona wyglądem swojej
przyjaciółki. Aleksa była strasznie blada, miała podkrążone
oczy. Była bez sił. W dodatku prawie wcale nie opuszczała pokoju.
Tego dnia również miała rozmowę telefoniczną ze swoim szefem.
Dał jej kolejny tydzień wolnego, choć z wielkim trudem.
Obie siedziały na
łóżku. Amelia na chwilę przytuliła ją.
– Tak na ciebie
wpłynął stres – rzekła – A teraz wymiotujesz. Przyniosę ci
coś do jedzenia. Nie możesz mieć pustego żołądka.
– Dziękuję –
szepnęła – Jestem nie do życia. – Amelia opuściła
pomieszczenia, a Aleksa przez chwile została sama. Do pokoju weszła
Hanna.
– Alekso, jak się
czujesz? – zapytała ją siadając całkiem obok.
– Paskudnie … boli
mnie wszystko … chyba mnie stres zjada – rzekła. – Od jakiegoś
czasu mam takie dziwne kręcenie w głowie i wymioty. Naprawdę się
stresuję nim jak i tamtymi dziewczynami, co mnie obgadywały –
opowiedziała.
– Obserwowałam cię.
Może powinnaś zrobić test ciążowy – zaproponowała, a z
reklamóweczki wyjęła dwa opakowania – Kupiłam dla ciebie.
Wykonaj ten test. – Aleksa mogła zrozumieć, że Hanna już
wcześniej coś podejrzewała.
– To niemożliwe, nie
mogę być – nie dokończyła. Zrobiło jej się momentalnie wstyd.
Hanna musiała wiedzieć o tym, że Aleksa sypiała z Salem.
– Stres stresem, ale
jeżeli od dłuższego czasu masz objawy zawroty głowy i
wymiotujesz, to możliwe, że jesteś w ciąży. Czy wy się
zabezpieczaliście? – zapytała tak nagle na koniec. Aleksa już
mocniej nie mogła się zaczerwienić na twarzy.
– Nie wiem … nie
patrzyłam, nie wiem – jąkała się.
– Nie otwierał przy
tobie prezerwatyw? – znowu zapytała, a Aleksa zasłoniła twarz
dłońmi.
– Nie … nie wiem –
czuła, że jest skompromitowana.
– Idź do łazienki.
Jak zrobisz test, pokażesz mi. Alekso – objęła ją – Pamiętaj,
nie jesteś z tym sama, jeżeli faktycznie zaciążyłaś. Masz Sala,
nas.
– Nie chcę dziecka –
nagle wstała.
*
Ze łzami w oczach
napisała do niego wiadomość o treści „nienawidzę cię!” i
wysłała. Już po chwili jej telefon się rozdzwonił, to był Sal.
Nie odebrała, a rzuciła smartfon na łóżko. Upadła na podłogę
zalewając się mocniejszym płaczem. Interwencja Amelii nic nie
wspomogła, gdyż Aleksa nie chciała rozmawiać.
Amelia poszła do
Hanny, która sama spędzała czas w ogrodzie. Kobieta zajmowała się
pielęgnacją swoich kwiatów. Na widok córki przerwała swoje
zajęcie.
– Mamo, pomóżmy jej
– zaapelowała. – Zakaż mu zbliżania się do niej. Wybierzmy
najlepszą klinikę, gdzie wykonają aborcję, dopóki to początek
ciąży. Moja przyjaciółka cierpi. Nie widzisz tego?
– Dziecko moje, co ty
wygadujesz! – Hanna była przerażona zachowaniem swojej córki. –
Aborcja to coś strasznego. Lepiej takie pomysły wybić z głowy,
szczególnie Aleksie! Dziecko, to coś wspaniałego.
– Nie każdy jest
gotowy na to – powiedziała.
– Ja byłam o kilka
lat młodsza od Aleksy jak ciebie urodziłam. Nie pomyślałam nawet
w snach, aby cię usunąć! – podniosła na nią głos.
– Mamo! Ale teraz są
inne czasy … Wybacz, ale Aleksa będzie miała przerąbane –
martwiła się o swoją przyjaciółkę. Oboje usiadły na ławeczce.
– Będziemy ją
wspierały. Ale najbardziej potrzebuje w tej chwili Sala
– Ona nie chce mu o
tym powiedzieć. Wstydzi się i poza tym napisała do niego, ze go
nienawidzi – opowiedziała.
– Porozmawiam z nią,
zanim dojdzie do tragedii – nagle wstała i ruszyła w stronę
domu.
*
Uspokajała ją, gdy ta
zalewała się płaczem.
– Już rozmawialiśmy
o tym. Alekso. Dziecko nie jest niczemu winne. Początki są trudne,
ale będziesz miała pomoc od nas – zapewniała Hewittson.
– Nie chcę z nim go
wychowywać. Brzydze się nim! – wykrzyczała w płaczu.
– Niedawno się
kochaliście, nie rozumiem cię – zwróciła jej uwagę.
– Zrobił mi
świństwo. To w jego intencji, by się zabezpieczyć. Nie to, że
Jonathan całkowicie zapomniał o mnie, to jeszcze ten oblech zrobił
mi bachora! – rzuciła poduszką o podłogę. Znów jej telefon się
rozdzwonił.
– Pogadajcie sobie na
spokojnie – zaradziła. – Kochasz go przecież.
– Nie. Już nie. Nie
za to, co mi zrobił – odrzuciła połączenie.
– Alekso, daj sobie
przegadać! – próbowała do niej dotrzeć. – Byłam od ciebie o
wiele młodsza, jak urodziłam Amelię – chwyciła ją i mówiła
jej w oczy. – Nie myślałam, by usunąć swoje dziecko. Cieszyłam
się, że sama nie będę.
– Ale on mi nie da
spokoju – rzekła – Nie chcę usuwać, ale i też boję się co
będzie później.
– Każda kobieta
martwi się, co będzie po porodzie. Ale zapewniam, że będziesz
najszczęśliwsza, że zostaniesz matką – zapewniała.
*
Czuła się jak
osaczona. Mogła się spodziewać, że Sal prędzej czy później
przyjedzie do niej. I tak się stało. Siedziała pod ścianą w
swoim pokoju, nawet na niego nie spojrzała. On już wiedział, co
się wydarzyło, zauważył dwa testy ciążowe z wynikiem
pozytywnym. Nie krył radości.
– Dotrę do ciebie,
prędzej czy później – szarpnął ją za ramię i przyciągnął
do siebie. Opadła w jego ramiona jak kukiełka. – Będziesz przez
kolejną godzinę milczała i patrzyła gdzieś w podłogę? Prosze
bardzo. Poczekam tu – przytulił ją. – I nawet nie myśl o
aborcji. Razem stworzymy rodzinę.
Aleksa puszczała słone
łzy, ale nie odzywała się. Brakowało jej silnych męskich ramion,
ale nie chciała się do tego przyznać.
*
Hanna z Rayem i Salem
prowadzili poważną rozmowę na temat Aleksy. Kobieta obiecała, że
kolejnego dnia zaprowadzi ją do lekarza na badania kontrolne.
Detektyw chciał zabrać swoją ukochaną do siebie, ale Hanna mu
odradziła.
– Może nie
powinniśmy ją narażać na dodatkowy stres – wtrąciła się
Hanna. – Ostatnio przeżyła te zaczepki, a całkiem niedawno
okazało się, że jest w ciąży. Dajmy jej czas.
– Tu czas nie ma do
rzeczy, Hanno – odezwał się Sal. – Kocham Aleksę. Moim
obowiązkiem jest zadbać o nią i o dziecko, jakie w sobie nosi.
Jestem za tym, aby ją stąd zabrać.
– Nie wiem, czy –
Hanna nie dokończyła, bo w jej zdanie wszedł Ray.
– Sal ma rację.
Prawdziwy mężczyzna nie udaje, że nic się nie stało. Chce się
zaopiekować Aleksą, więc mu w tym nie przeszkadzajmy.
– Znamy cię i ufamy.
Mam nadzieję, że zatroszczysz się o nią – Hanna zwróciła się
do detektywa.
– Będzie miała u
mnie dobrze – zapewniał. – A teraz idę do ukochanej.
Sal wszedł do pokoju
Aleksy. Ujrzał młodą kobietę, która zalewała się płaczem do
poduszki. Wziął ją w swoje ramiona i ucałował w czoło.
– Wszystko będzie
dobrze – zapewniał.
– Nic już nie będzie
dobrze – wymamrotała.
– Teraz tak mówisz –
rzekł.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz