19 lipca 2018

Chapter 27


   Tuż po kąpieli Aleksa włożyła na siebie piżamę, po czym zasiadła na łóżko. Zaczęła przeglądać zdjęcia w swoim smartfonie. Była na nich z Salem. Przez chwilę zastanawiała się nad związkiem, ale niespodziewany uśmiech na jej twarzy sugerował, że czuła się w nim dobrze.
Nagle ktoś zaczął dzwonić – okazało się, że Vanessa.
– Słucham – odebrała połączenie siedząc na łóżku. Spoglądała na okno, które jeszcze nie przysłoniła fioletową zasłonką.
– Hej, Alekso! I jak ci się wiedzie z Salem? – przeszła do sedna.
– Jest wspaniały. Nocowałam w weekend u niego. Miło spędzaliśmy czas, a co? – zapytała na koniec.
– Tak pytam. Świetnie, że się dogadujecie. A jesteś zazdrosna o niego? Bo wiesz … Magdalena na pewno z niego nie zrezygnowała.
– Nie przypominaj mi o niej. Ona ma zakaz zbliżania się do mnie. Boję się jej – przyznała.
– Magdalena ma gdzieś zakazy. Szczególnie gdy jest nie byle jaką modelką. Wybacz, nie chciałam cię wystraszyć. Ona ma coś nie tak z garem, wiesz? Kiedy wpadnę do ciebie, pogadamy sobie – pożegnała się i rozłączyła. Aleksa położyła się uprzednio zasłaniając okno.

  Przebudziła się w środku nocy. Usłyszawszy burzę ukryła się szczelnie pod kołdrą. Zacisnęła powieki mając nadzieję, że szybko uśnie. Jednak kolejne odgłosy burzy odgoniły chęć na sen. Wyczołgała się spod kołdry, a następnie wyjęła telefon, który leżał pod poduszką. Pierwsza myśl – Sal. W końcu sam zaoferował się, gdyby potrzebowała go w każdej chwili. Nie chciała budzić Amelii, gdyż tamta miała jutro rano wstać do pracy.
Wątpiła, by Sal miał się na nią wściekać za nocne telefony. Wyszukała jego numer i zaczęła dzwonić.
– Skarbie – usłyszała jego zaspany głos – Co się, maleńka dzieje, że dzwonisz o tej porze.
– Nie mogę zasnąć – rzekła w panice.
– Za chwilę będę, kochanie. Spokojnie czekaj na mnie – zapewniał.
*
   Drżała wtulona w jego ramionach. Sal wiedział, że jego ukochana bała się burzy.
– Zostań przy mnie – poprosiła.
– Obiecuję – zapewniał. Ucałował ją i zaczął ściągać z siebie wszelakie ubrania. Dziewczyna przysiadła na łóżku i patrzyła na swego faceta, jak pozbywał się z siebie ciuchów. W pokoju trwała szarość, a co jakiś czas odgłosy burzy wydobywały się z zewnątrz.
Sal chwycił swoją ukochaną za ramię i szarpnął do siebie. Dziewczyna wstała i wtuliła się w jego nagą klatę.
– Cieszę się, że tu jesteś – szepnęła.
– Miło mi to słyszeć, moja maleńka – pogłaskał ją i ułożył do łóżka. Oboje okryli się kołdrą i przytulili do siebie.
*
   Amelia była zdenerwowana. Z samego rana popijała kawę z Hanną w kuchni.
– Wchodzę do pokoju Aleksy, a tam sobie wyobraź Hunter! – była zniesmaczona sytuacją – Nie lubię go.
– Daj mu spokój. Niech się sobą nacieszą – radziła – Nie oceniaj go po tym, jak traktował Magdalenę.
– No właśnie, co z nią? Ma niby zakaz zbliżania się do Aleksy – Amelia była ciekawa.
– Tak naprawdę została tylko pouczona. Sąd jej nie wymierzył kary. Ale nic nie mów Aleksie, bo będzie się bała wyjść z domu. Sal starał się, aby tamta dostała jakąkolwiek karę, ale na nic. Ma jedynie pouczenie, że nie ma się zbliżać do Aleksy. Jeżeli to zbagatelizuje, to wtedy coś zadziałają – opowiedziała.
– Super!
*
   Pocałunkom nie było końca. Sal leżąc na niej całował z czułością i pieścił jej ciało. Zsunął z jej tyłka piżamowe spodenki w celu dopieszczenia jej kobiecości. Zauważył, jak reagowała na to, więc kontynuował.
– Kocham cię – wyszeptała, gdy składał pocałunki na jej szyi. Wtedy wziął ją w swoje ramiona i mocno przytulił.
– Też cię mocno kocham, skarbie – zapewniał – Czekałem na to, aż mi wyznasz uczucia – dodał.
– Nie zostawiaj mnie – wtulała się w niego – Potrzebuję cię.
– Nigdy cię nie zostawię – rzekł – Naprawdę coś do mnie czujesz? – zapytał dla pewności.
– Myślę o tobie, gdy nie ma cię obok – powiedziała – Jestem pewna, że chcę być z tobą.
– Więc nie krępuj się – powiedział – Chciałbym abyś czuła się przy mnie swobodnie, kochanie.
– Postaram się – rzekła.


*
   Vanessa zaplanowała coś, by uprzykrzyć życie Salowi, lecz kosztem Aleksy. Triumfowała popijając swojskie wino ze swoimi dwiema przyjaciółkami: Amy i Emily. Siedząc przed domem na schodach komentowały Aleksę.
– Wiesz, że lubimy dokuczać... szczególnie takim szarym myszkom, jak Aleksa – zaśmiała się rudowłosa Emily.
– Po co w ogóle chcesz ich rozstania? – dopytywała Amy.
– Dziewuszki! Jeżeli Aleksa kopnie go w dupę, to w końcu on przyjdzie do mnie i skorzysta z mojej oferty. Nie spocznę, dopóki nie dopnę swego – dodała na koniec.
– Znamy ją z widzenia. Ale tego Sala to kojarzymy. Wiele razy bywał u was – mówiła Emily – Trochę za stary dla niej, co?
– Tylko pamiętajcie, nie przesadźcie ze słowami. Skoro Sal was widział, to skojarzy, a nie chcę problemów – Vanessa ostrzegała, na co blond włosa Amy się zaśmiała.
– Wtedy byłam brunetką, a teraz mam platynowe włosy. A Emily założy kapelusz. Nie rozpozna nas... no i oksy jeszcze. To gdzie mamy wlotkę robić? – dopytała.
– Będą w parku. Rozmawiałam z Amelią, i sama się bulwersowała, że Sal nie daje spokoju tamtej idiotce. Nieświadomie pomogła mi, powiedziała, gdzie oni poszli. To działajcie. Chodzi o ten park niedaleko Hewittsonów. Tam też z Jonathanem spacerowałam i z wami jednego razu.
*
   Czule całowali się pod jednym z drzew. Sal obejmował swoją ukochaną przyciskając do siebie, jakby obawiał się, że zaraz ona mu ucieknie. Oboje nie mieli pojęcia, że byli obserwowani przez kumpelki Vanessy. Blondyna i ruda siedziały niedaleko na ławeczce i co jakąś chwilę spoglądały na zakochańców.
– Boże kochany, ona stoi jak kij od miotły – zaczęła Emily.
– A on ją maca, zobacz, zaraz jej wsunie rękę pod sukienkę – dodała Amy.
– To jak? Podchodzimy bliżej?
– Czekaj, czekaj …
Zauważyły jak detektyw chwycił swoją wybrankę za rękę. Pogłaskał Aleksę po policzku i pociągnął w stronę ścieżki. Oboje kontynuowali spacer. Koleżanki postanowiły udać się za nimi. Wyjęły telefony, aby udawać, że są zajęte czymś innym. Zachowały w miarę przyzwoity odstęp, aby para kochanków mogła słyszeć ich komentarze.
– Mogła założyć jeszcze krótszą sukienkę – zaczęła Emily.
– No co ty, pewnie nie może, bo dostałaby od niego w pysk! – dość poważnym głosem odpowiedziała jej.
– No, może i tak. Bo widać, ze jest dużo starszy i pewnie to on nią steruje – Emily udawała przejmujący głos.
– Hehe. Dostałaby przez łeb, gdyby zrobiła coś na przekór mu.
Aleksa zaczerwieniła się słysząc różne komentarze dwóch dziewczyn, które szły za nią i Salem. Spojrzała na detektywa.
– Chodźmy gdzieś indziej – poprosiła.
– Jeszcze chwilkę. Dojdziemy do końca i wtedy pójdziemy do domu – odpowiedział.
– Ale one – mówiła cicho – One mnie obgadują.
– Coś ty – Sal na chwilę się odwrócił. Zauważył, ze obie wlepione były w swoje telefony. – Pewnie mówią o jakiejś dziewuszce.
– Wsłuchaj się – rzekła.
– Znowu coś sobie ubzdurałaś, ale dobrze, wsłucham się – powiedział.
Spowolniły swe kroki, aby móc kontynuować obgadywanie. Co jakąś chwilę spoglądały na Sala i Aleksę, którzy szli całkiem z przodu.
– Co ona w nim widzi? Ja pierdolę. Pewnie kasę. Widać po jej ryju, że nie uśmiecha jej się ten związek – Emily nie chciała być łagodna.
– To na pewno. Za kasę się szmaci. W innym przypadku nie byłaby z nim. A po nim widać, ze lubi władzę. Pewnie jej wpierdol w domu spuści, jak się dowie, że ona tylko dla kasy – dodała Amy.
– Wygląda na bitą, bo tam gdzie ją pcha, tam ona leci. Albo to taka ofiara losu. W ogóle działa mi ona na nerwy. Widziałaś jak się całowali? Masakra. Stała jak kij od miotły. Gdyby nią nie sterował, to dalej by tam stała.
– No, prawdziwa oferma z niej. On pewnie z nią jest, bo to idiotka.
– Ja bym się nie zdziwiła, gdyby on jej lanie spuścił. Spójrz, co to za kobieta? Nie nadaje się do niczego, a on z pewnością w końcu się wkurwi tym, że ma dziewczynę ofermę.
– Mało powiedziane. Na sam start aż się prosi o wpierdol. A on jest taki stary, że to widać, że ma ją do ruchania, a ona go dla kasy.
Aleksa przyspieszyła kroku. Udało jej się wyszarpać swoją dłoń z jego ręki. Uciekła. Nie miała pojęcia, że na końcu alejki czekały dwie inne koleżanki Vanessy. Otoczyły Aleksę i zaczęły ją popychać, aż ta upadła zalewając się płaczem.
– Jesteś śmieszna – komentowały.
– I to jak! Jesteś strasznie dziwna – powiedziała druga. Widząc Sala, który ruszył na ratunek swojej ukochanej oddaliły się wykrzykując, że ona jest z nim dla pieniędzy.
Dziewczyna wstała z pomocą ukochanego. Trzęsła się i zalewała płaczem. On nie mógł do niej dojść słowami. Przytulił mocno do siebie.
*
   Zasnęła. W ten czas Sal poszedł do salonu, gdzie przebywali Hewittsonowie.
– To trochę naciągane, co zdarzyło się w parku – zaczął. – Zrobiły ustawkę, aby skrzywdzić moją ukochaną. Nie wiem, po co, dlaczego …
– Może to sprawka Magdaleny? – Ray zgadywał.
– To do niej niepodobne, ale sprawdzę to – rzekł.
– Bardzo mocno przeżyła to – rzekła Hanna – Nie chce z nikim rozmawiać.
- Wiem, siłą zostałem przy niej, choć mnie wyrzucała z pokoju – powiedział.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz