28 stycznia 2018

Chapter 10



 Hanna zauważyła Aleksę siedzącą na tarasie w piżamie. Dziewczyna popijała sok patrząc gdzieś przed siebie. Hewitson postanowiła potowarzyszyć dwudziestosześciolatce.
- Nie możesz zasnąć? - zapytała.
- Nie … dręczy mnie to nadal – zdradziła.
- Chcesz o tym pogadać? - zapytała.
- Nie – odrzekła – Wybacz, ale dla mnie to za wiele, co ostatnio się wydarzyło.
- Jasne, rozumiem. Jak coś, to śmiało do mnie przyjdź – Hanna wstała z miejsca i zostawiła brunetkę samą. Wyjęła z kieszeni szlafroka swój telefon i napisała do Sala, po czym oddaliła się całkowicie. Nie chciała, by Aleksa zadręczała się i smuciła. Była pewna, że Sal był odpowiednią osobą, która mogłaby ją pocieszać w te trudne dni.

Wyłonił się z ciemności tak nagle jak jakaś zjawa. Poprzez swoje pojawienie się, nastraszył Aleksę, której mina mówiła sama za siebie. Może brunetka nie zauważyła parkującego auta obok wjazdu na podwórze. Sal pojawił się przy niej w czarnym płaszczu. Nic nie mówiąc chwycił ją za rękę i zmusił, aby wstała.
- Przestań – otarła łzy wolną dłonią. Nie miała sił na to, aby się bronić. Facet tak po prostu ją przytulił.
- Alekso, nie zostawię cię w potrzebie … Tamte ścierwo cię nie tknie, masz to u mnie zapewnione – powiedział – Chciałbym cię pocieszyć – szepnął jej do ucha. Usłyszał jej szlochanie – Spokojnie …
- To Jonathan powinien być przy mnie … zawsze był, gdy coś się działo, a jego nie ma – wyznała.
- Może znów nie mógł … może ma dziewczynę – próbował być wyrozumiały, choć pragnął dać jej do zrozumienia, że powinna przestać się przejmować Copollą.
- Boję się jej – wyznała mówiąc o Magdalenie.
- Ochronię cię … musisz mi zaufać – pogłaskał ją po włosach.
- Dziękuję za prezent – powiedziała, gdy się odsunęła. Opadła na krzesło, Sal klęknął obok niej trzymając za rękę. Zauważył, że dziewczyna była zawstydzona i zakłopotana.
- Mam nadzieje, że trafiłem w gust – powiedział.
- I to bardzo … nie musiałeś – musiała poczuć się skrępowana.
- Założyłaś? - zapytał. Nie masz pojęcia, jak mam chęć cię zerżnąć. Zaproponowałbym ciepłe łóżeczko, ale ty byś mi uciekła. Jak wsadzę go będziesz jęczała jak najęta – pomyślał.
- Tak – otarła łzy – Wiem, że jestem mazgajem, ale nie potrafię inaczej tego z siebie wyrzucić. Może nie powinnam się przejmować, ale inaczej już nie mogę.
- Już dobrze – pogłaskał jej dłoń uważając, aby nie wystraszyć jej – Pochwal się, jak teraz prezentuje się twój wychudzony brzuszek – nalegał. Otarł jej łzy, które jeszcze były na policzku.
- Nie – odmówiła – Nie będę ci się obnażała.
- Już dobrze – pogłaskał ją po włosach na co zadrżała – Umówimy się tak, że pokażesz mi, gdy nabierzesz do mnie większego zaufania, tak? Bo chciałbym zobaczyć, czy dobrze leży ta biżuteria – powiedział patrząc jej w oczy. Aleksa przez chwilę zapatrzyła się w niego. Och, mała, będziesz mi się obnażała. Nie masz pojęcia jak pragnę z tobą kąpać się w wannie – pomyślał. Sal wyobraził ją i siebie w swojej łazience, w wannie. Wiedział, że pierwsze początki będą trudne, więc nie trudno było wyobrazić jak zmusza ją do wspólnej kąpieli. Poczuł, że się podniecił. Tak bardzo lubił mieć przewagę nad kobietą, Magdalena nie była niewiniątkiem i mało kiedy pozwalała na to, aby Sal się nią rozporządzał. Aleksa była jej przeciwieństwem, w dodatku ze słabym charakterem. Sal wiedział, że nią będzie mógł sterować.
- Jasne – zgodziła się.
- Ale buziaczka też otrzymam, prawda? - zapytał. Tak, dasz mi buziaka, i nie tylko. Będziesz grzeczną kobietą u mego boku. Będziesz mnie szanowała i słuchała moich poleceń. W zamian dostaniesz ode mnie miłość, przywiązanie, bezpieczeństwo. Wszystko, co zaniedbała tamta dziwka - pomyślał.
- Nie – zaprzeczyła.
- Och tak – uśmiechnął się do niej – To ja sobie wezmę, dobrze? - Aleksa nie odezwała się, na co Sal zrozumiał, że ma uczynić pierwszy krok – Lubię u ciebie to, że jesteś taka spokojna, niedostępna. U kobiet tak powinno być. Ty wiesz, mała, że to facet powinien przejmować inicjatywę. Obiecuję, że przy mnie poczujesz się bezpiecznie.
Rozmowa między Salem, a Aleksą trwała. Detektyw wykorzystywał sytuację, że Copolla nie odwiedzał swojej przyjaciółki, oraz to, co właściwie się działo. Cieszył się, że nieświadomy Copolla pomógł mu w planach. Podczas przyjemnej dla Sala rozmowy, Aleksa zaczęła odczuwać senność. Facet oddalił się od niej na pewną odległość. Musiał być cierpliwy, aby nie zniszczyć tego, co budował. 26 – latka była trudna do zdobycia, Sal odsunął się od dziewczyny mówiąc jej, by udała się do swojego łóżka. Upewniając się, że wejdzie do domu odczekał, aż zniknie za drzwiami wcześniej żegnając się z nią.
*
Minął kolejny dzień. Amelia wsłuchiwała się w słowa Aleksy, która opowiadała o Salu. Obie siedziały na łóżku brunetki i popijały coca-colę ze szklanek.
- No co ty … chciał, żebyś pokazała kolczyka w pępku? Czy go nie pogrzało? - Amelia nieco się oburzyła – To zboczeniec jak nic!
- Nie wiem co o tym myśleć, ale dałam mu do zrozumienia, że nie będę się przed nim obnażała. Wydawał się taki spokojny i zaciekawiony rozmową ze mną, a co najdziwniejsze to był przejęty tym, co Magdalena pisała do Vanessy – opowiedziała.
- Pilnuj się, jeśli chodzi o Sala, bo ja mu nie ufam. Chce ci zaimponować, więc korzysta z okazji. Ponadto rozmawiałam z Rayem. On do Sala nic nie ma, mówi o nim same dobre rzeczy – powiedziała – Nie wiem już sama co mam o tym myśleć, ale to, że był w związku z Magdaleną przez ponad rok samo za siebie mówi.
- Na początku sądziłam, że on sobie ze mnie żarty stroi, ale gdy zaczął z kwiatami, kinem, a teraz tym prezentem – wskazała na swój brzuch – Sama już nie wiem co mam o tym myśleć. Oczywistością jest to, że nie wejdę mu do łóżka, ale również nie mogę go wiecznie spławiać, bo pomyśli, że jestem jakaś nie tego – opowiedziała.
- Rozmawiałam przez telefon z Van – zaczęła mniej przyjemny temat, choć poprzedni również nie był dla Aleksy zbyt łagodny – Na nic dało to, że przekonywałam ją iż ty nie jesteś winna … Jest wściekła na całą sytuację z Magdaleną.
- Super – mruknęła – Jakbym sama się prosiła o to – wyglądała na bezradną. Amelia ją przytuliła do siebie.

Aleksa wąchała swoją koszulkę nocną, która przepachniała perfumami Sala. Od nocy, w której spotkali się na tarasie, minął niecały dzień. Brunetka starała się nie myśleć o nim ciepło, obawiała się, że chwilowe zauroczenie faceta minie tak szybko, jak się pojawiło. Leżąc na swoim łóżku rozmyślała, gdy nagle usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je, gdy tylko zeszła z łóżka. W progu stał Jonathan, który od razu zabrał ją w swoje ramiona.
- Wybacz, że nie miałem czasu dla ciebie, ale poznałem nową dziewczynę – zaczął. Oboje usiedli na łóżku. Aleksę nie pocieszał ten fakt, gdyż przyjaciel przestał dbać o znajomość.
- Vanessę? - zgadywała.
- Coś ty … jej koleżankę ze studiów. Jest fajna, na pewno się polubicie – odpowiedział.
- No to gratuluję – powiedziała nie okazując emocji.
- Co się dzieje, kochanie? - zapytał – Chyba nie jesteś smutna z mojego powodu?
- Nie … to znaczy byłam, bo nie odzywałeś się, ale mam inny problem. Chodzi o Magdalenę, napisała do Van, żebym się odwaliła od Sala. A Vanessa na mnie nakrzyczała z tego powodu, jakbym była winna. Ale to on za mną łaził, nie ja za nim – opowiedziała w skrócie.
- No to nieciekawie – rozmyślał – Sal nadal cię zaczepia?
- On dał mi prezent, a wczorajszej nocy rozmawialiśmy na tarasie. Pocieszał mnie – przyznała.
- Co takiego? - Copolla był zdziwiony tym – Nie mów, że się zaprzyjaźniłaś z hunterem? Alekso, on nie jest odpowiedni na ciebie.
- Nie jestem z nim – uniosła głos – I nie jestem małym dzieckiem, ale nie będę go bezczelnie odpychała … jak na razie nic złego mi nie wyrządził i trzymam go na dystans – wypowiedziała się patrząc na niego poważnie. Jonathan wyczuł, że wyprowadził ją z równowagi.
- Alekso … co się z nami dzieje? - zapytał – Wiem, że zawaliłem, bo powinienem cię wspierać, a ja tak po prostu zająłem się zupełnie czymś innym. Sal wykorzystał ten moment umiejętnie … Nie chcę, abyś się na mnie złościła. To, że znalazłem dziewczynę, nie oznacza, że zepchnę cię na boczny tor. Po prostu będę miał mniej czasu, ale zawsze będę – zapewniał.
- Nie myśl, że chcę cię odsunąć od niej. Mogłeś mi napisać smsa, że nie masz czasu, bo spotykasz się z kimś nowym. Dobrze wiesz na jakim układzie żyjemy, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi, nie wymagam od ciebie Bóg wie jakich rzeczy, ale mogłeś chociaż napisać... a ja się martwiłam. I to jak dowiedziałam się, że spotykasz się z Jordanem i Vanessą poczułam się opuszczona.
- Już dobrze, kochanie – przytulił ją do siebie – Moja wina. Wybacz. Ale obiecaj mi, że będziesz się pilnowała, gdyby ten typ się do ciebie zbliżył, a ja obiecam ci, że zawsze do ciebie napiszę, gdy nie będę miał czasu, aby cię odwiedzić. Musisz wiedzieć, że cię wspieram. Pogadam z Vanessą, ona musi zrozumieć, że przegięła – pocałował ją w policzek.
.*
Thompsonowie przesiadywali na dużym balkonie, gdzie Jordan popijał piwo, a Vanessa paliła miętowego papierosa. Rodzeństwo rozmawiało o ostatnich wydarzeniach – w tym o Magdalenie. Korzystali z dobrej pogody spędzając wolną chwilę na świeżym powietrzu. Z balkonu mieli wgląd na ulicę, oraz inne domy sąsiadów. Zdawało się, że w tej okolicy Kalifornii było dość spokojnie.
Towarzyszył im Sal, który oparł się o barierkę spoglądając na widoki zza balkonu. Miał założone okulary przeciwsłoneczne, więc Vanessa nie mogła zauważyć jak złowrogo patrzył na nią.
- Długo będziesz milczał? - odezwał się do niego Jordan, któremu było na tyle gorąco, że zdjął koszulkę.
- Zastanawiam się – odpowiedział. Jak wytłumaczyć tej kurwie, żeby się odpierdoliła od Aleksy – pomyślał.
- Tu się nie ma nad czym zastanawiać, stary. Może piwo, co? - zaproponował. Vanessa starała się nie patrzeć na Sala, zapewne domyślała się, że detektyw poruszy temat Aleksy.
- Nie piję w ciągu dnia, wróciłem ze zlecenia. Dostałem dość śmieszną robotę: miałem śledzić jakąś pannę, bo mąż ją podejrzewa o zdrady. Widzisz, fiucie, nie jestem jedyny, któremu trafiła się kurwa – zaśmiał się ironicznie na koniec – Może nie powinienem po pracy rozmawiać o pracy, ale tamta zdzira jawnie go zdradza z jego bratem, rozumiesz? Daleko nie szukała. Jutro mam dostarczyć klientowi foty i będę mógł zająć się nowym zleceniem – pochwalił się na koniec – Na razie więc odpuszczę piwo – nie chciał wspominać, że to zlecenie przypomniało mu o zdradach Magdaleny, ale Jordan musiał się domyśleć, o co chodziło.
- Masz ciekawą robotę, nie ma co – rzekł Jordan.
- Miejmy to za sobą, Vanessa – Sal zwrócił się do brunetki. No dalej, odwróć się do mnie kurwo i powiedz w oczy, że nic nie masz do Aleksy – pomyślał.
- O co ci chodzi, Sal? - Vanessa spojrzała na niego udając, że nie wie o co chodzi – Może byś raz się normalnie ubrał, co? - miała na myśli bandamkę i czarne okulary, z którymi detektyw się nie rozstawał. Często zakładał czapkę. Dopalała papierosa, którego miała chęć wyrzucić pod nogi detektywa.
- Nie pieprz, ok? Nie będę się z tobą cackał, bo jesteś kobietą. Lepiej mi się wytłumacz z tego, co nagadałaś Aleksie. Myślisz, że się nie dowiem? - Sal patrzył na nią poważnie. Wiedział, że musi z nią iść na całość, bo inaczej będzie więcej szczekała, niż współpracowała.
- A ty już nie udawaj anioła przed Aleksą, ok? - radziła – Ciekawe jak długo wytrzymasz z anielską cierpliwością do niej – prychnęła posyłając mu ironiczny uśmiech.
- Nie pierdol – mruknął – Ludzie się zmieniają: na lepsze i na gorsze. Aleksa zasługuje na moją anielską cierpliwość, ale ty już nie … Albo mi wyjaśnisz ten cyrk jaki rozkręciłaś, albo wypierdalaj mi z oczu – radził.
- Sal, uspokój się – wtrącił się Jordan.
- Cicho – rzekł na chwilę spoglądając na niego – Wiesz, że twoja siostra przegięła – spojrzał na nią – No dalej, co ci odbiło, aby jej wygrażać?
- Och, Sal – mruknęła – Czy warto? Za jakiś czas znudzi ci się tamta panna – wzruszyła ramionami – Ale ty dalej swoje. No ok. Poniosło mnie, chyba mogło, prawda? Magdalena do mnie napisała, żebym coś zrobiła, by Aleksa się nie uganiała za tobą. Tłumaczyłam jej, że to ty się uczepiłeś tamtej pindy, ale ona dalej swoje i jeszcze mi groziła, więc się wkurzyłam i powiedziałam do Aleksy aby coś wykombinowała, bo mnie już szlag jasny trafiał – rzuciła petem na podłogę i wyszła zastawiając facetów samych na balkonie.
- Wystarczy, ok? Wiem, że czasem jest zołzą, ale to dobra dziewucha – Jordan próbował jakoś ją obronić. Sal nie widział dla niej litości.
- Pierdolenie – mruknął.
Przenieśli się do kuchni, gdzie zrobili sobie jedzenie, aby uciszyć głód. Sal lubił dużo jeść, więc nie krępował się skorzystać z jedzenia, jakie posiadali rodzeństwo w swojej lodówce.
- Ej, Sal! Znów się nie myłeś dwa dni – zwrócił mu uwagę, gdy pałaszowali jedzenie siedząc przy stole.
- Spierdalaj – mruknął.
- No co? - wzruszył ramionami – Walą ci skarpety.
- Jakbyś miał taką pracę co ja, również byś śmierdział – powiedział – Śledziłem tamtą kurwę całą noc i niemal cały dzień, nie miałem kiedy wskoczyć pod prysznic, bo chciałeś, abym cię odwiedził – mówił poważnie.
- A gdyby Aleksa tu przyszła? I zobaczyła, a raczej poczuła, że jedzie od ciebie? - Jordan nie odpuszczał.
- Pierdol się – powiedział – Jeszcze trochę pogadaj, a skorzystam z twojego prysznica a skarpety zostawię pod waszymi poduszkami. Zabawię się w świętego Mikołaja, choć mamy lato. Może zaśpiewam ci jeszcze „Wesołych świąt” - zakpił.
- Spoko luz – wycofał się.



Może faktycznie, gdy ją zdobędę, stanie mi się obojętna, a wtedy ją porzucę? Ale chociaż zrozumiem, jaki jestem i czego oczekuję od życia. Wróć! Co ja myślę … nie chcę jej zranić, bo wiem, co to znaczy. Pragnę ją, bo czuję do niej chemię. Jestem dojrzałym facetem, nie mogę zachowywać się jak dwudziestolatek, który może przebierać w kobietach, bo przecież ma przed sobą całe życie. Coś mi w środku poopowiada, że Aleksa jest tą jedyną. Obawiam się, że wkrótce moja cierpliwość się ulotni, a sięgnę po drastyczne środki, by ją zbliżyć do siebie – rozmyślał.
Dostał wiadomość, aby przyjechał do Thompsonów. Rozmyślał, czy w ogóle tam pojechać, skoro ostatnio nie mógł znieść widoku Vanessy. Jednak to zaryzykował, pojechał w tamto miejsce, gdyż dowiedział się, że ma być impreza.
Zanim jednak zdążył opuścić swoją posiadłość, przy wjeździe na podwórko ujrzał Jonathana, który stał przy swoim całkiem nowym motocyklu odziany w dżinsowe jasne spodnie, oraz białą koszulkę częściowo osłoniętą bezrękawnikiem z czarnej skóry. Z tyłu bezrękawnika miał logo swojego klubu motocyklowego, do którego należał. Copolla stał całkiem prosto spoglądając na Sala. Detektyw również patrzył dość chłodno podchodząc do niego z zaciśniętymi pięściami. Jonathan poprawił swoje skórzane rękawiczki gotów na walkę.
- Czego tu? - Sal odezwał się jako pierwszy, gdy tylko zatrzymał się na bezpieczną odległość.
Nie mogę się na niego rzucić, choć pragnę mu obić mordę. Gdyby ten debil naskarżył się Aleksie, dziewczyna znienawidziłaby mnie – pomyślał. Sal wiedział, że w tej chwili niewiele mógł zdziałać. Jeżeli Copolla przyjechał tylko po to, aby obić mu twarz, to nastawi policzek, aby później udokumentować 26 – latce, że został bezpodstawnie zaatakowany i to jeszcze na swojej posesji. Być może zapunktowałby. Ale Sal przez pierwszą chwilę nie wiedział, że Copolla przyjechał w całkiem innej sprawie.
- Miejmy to za sobą, ok? - Copolla podszedł do niego nie okazując żadnych emocji.
- Chcesz się lać? - zapytał facet.
- Przestań, Sal – Jonathan nie myślał, aby zaśmiać się z jego słów – Odłożymy to na inny czas … Nie bądźmy samolubni.
- To czego chcesz? - zapytał obserwując wroga. Copolla zmierzył go od góry do dołu, zapewne krytykował jego ubiór w myślach. Sal od zawsze nosił się w czarnych ubraniach. Jego garderoba upychała się od garniturów, czarnych koszulek, czy też innych ciemnych ubraniach. Zwykle ubierał się normalnie, ale i miał pojęcie, że jego wróg wyśmiewał się z jego stylu. Już niejednokrotnie Jonathan potrafił wyrażać swoje opinie, na które Sal nie zwracał głębszej uwagi. Teraz również mogłoby się to powtórzyć. Detektyw czekał tylko na ten moment, aby motocyklista wyraził swoje cenne opinie.
- Powiem krótko: odpierdol się od Aleksy – powiedział całkiem poważnie. Sal uśmiechnął się nieco sztucznie, po czym podrapał po szyi obserwując Copollę.
- Bo? - zapytał nie kryjąc rozbawienia.
- Sprowadzasz na nią same problemy – powiedział.
- Poważnie? Skoro tak sądzisz … pewnie i ty również je udzieliłeś częściowo … nie pewnie, a na pewno! - stwierdził – Olewałeś ją przez ostatni czas. Powinieneś mi podziękować, że ją pocieszałem i zadbałem, aby poczuła się lepiej – czuł, że wybrnął z tego zwycięsko. Copolla najwidoczniej się zdenerwował, ale nie próbował atakować Sala pięścią.
- Nie będę ci się tłumaczył – Jonathan próbował opanować nerwy, na co Sal jeszcze bardziej się radował – Lepiej uporządkuj sprawy związane z Magdaleną. Aleksa nie ma nic wspólnego z nią, ani z tobą. A tamta dziewucha jej wygrażała i Vanessie również. Nie wstyd ci?
- Ja i Magdalena, to przeszłość – z trudem powiedział jej imię – Nie mam wpływu na to, co ona wytwarza … Chyba powinieneś to zrozumieć, prawda? A teraz może odjedź już, bo muszę gdzieś jechać.
- Dobrze wiesz, że ona jest nieobliczalna! Chyba nie chcesz, żeby zrobiła jakieś głupstwo – Jonathan próbował go przetrzymać jeszcze chwilę. Sal wiedział, że Copolla miał rację. Magdalena była nieobliczalna, ale ciężko było w tej chwili ją złapać gdzieś na mieście. Często przebywała poza domem. Sal już niejednokrotnie próbował ją wyśledzić, ale przeważnie otoczona ochroną była pochłonięta swoimi sprawami. Detektyw nie chciał się z nią umawiać telefonicznie. Nie ufał jej i wiedział, że planowała coś i na niego. Musiał ją spotkać w chwili, gdy nikt by im nie przeszkadzał. Ale przecież Sal nie chciał się z nią widzieć. Wolał w inny sposób to zakończyć. Przez chwilę pomyślał, że morderstwo byłoby dobrym wyjściem.
- Nie mam czasu … tracę cierpliwość – Sal wskazał mu ręką – Już w moim interesie, aby tamta kurwa się nie zbliżyła do Aleksy.
- A w moim, aby taka kurwa jak ty się nie zbliżała do Aleksy – Jonathan nie szczędził słów.
- I mówi to porządny obywatel Stanów – zaśmiał się – Sam zaliczasz panienki … i jak ci się układa z nową panną? Blondyneczka, niska, zielonooka o imieniu Victoria.
- Odpierdol się od nas – Jonathan podszedł za blisko, na co Sal odepchnął go niewielką siłą.
- Skądś znam twoją nową panienkę – nie krył rozbawienia – Ale nie jesteśmy kumplami, abym mógł się troszczyć o ciebie …

- Doigrasz się – Jonathan oddalił się do swojego motocykla, aby opuścić posiadłość Cusacka. Nie próbował się z nim szarpać, a Sal wykorzystał to, aby całkowicie go zdenerwować. 




___________

"Facet z ogłoszenia"


"Wojenny biznes"


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz