Hanna
zauważyła Aleksę siedzącą na tarasie w piżamie. Dziewczyna
popijała sok patrząc gdzieś przed siebie. Hewitson postanowiła
potowarzyszyć dwudziestosześciolatce.
-
Nie możesz zasnąć? - zapytała.
-
Nie … dręczy mnie to nadal – zdradziła.
-
Chcesz o tym pogadać? - zapytała.
-
Nie – odrzekła – Wybacz, ale dla mnie to za wiele, co ostatnio
się wydarzyło.
-
Jasne, rozumiem. Jak coś, to śmiało do mnie przyjdź – Hanna
wstała z miejsca i zostawiła brunetkę samą. Wyjęła z kieszeni
szlafroka swój telefon i napisała do Sala, po czym oddaliła się
całkowicie. Nie chciała, by Aleksa zadręczała się i smuciła.
Była pewna, że Sal był odpowiednią osobą, która mogłaby ją
pocieszać w te trudne dni.
Wyłonił
się z ciemności tak nagle jak jakaś zjawa. Poprzez swoje
pojawienie się, nastraszył Aleksę, której mina mówiła sama za
siebie. Może brunetka nie zauważyła parkującego auta obok wjazdu
na podwórze. Sal pojawił się przy niej w czarnym płaszczu. Nic
nie mówiąc chwycił ją za rękę i zmusił, aby wstała.
-
Przestań – otarła łzy wolną dłonią. Nie miała sił na to,
aby się bronić. Facet tak po prostu ją przytulił.
-
Alekso, nie zostawię cię w potrzebie … Tamte ścierwo cię nie
tknie, masz to u mnie zapewnione – powiedział – Chciałbym cię
pocieszyć – szepnął jej do ucha. Usłyszał jej szlochanie –
Spokojnie …
-
To Jonathan powinien być przy mnie … zawsze był, gdy coś się
działo, a jego nie ma – wyznała.
-
Może znów nie mógł … może ma dziewczynę – próbował być
wyrozumiały, choć pragnął dać jej do zrozumienia, że powinna
przestać się przejmować Copollą.
-
Boję się jej – wyznała mówiąc o Magdalenie.
-
Ochronię cię … musisz mi zaufać – pogłaskał ją po włosach.
-
Dziękuję za prezent – powiedziała, gdy się odsunęła. Opadła
na krzesło, Sal klęknął obok niej trzymając za rękę. Zauważył,
że dziewczyna była zawstydzona i zakłopotana.
-
Mam nadzieje, że trafiłem w gust – powiedział.
-
I to bardzo … nie musiałeś – musiała poczuć się skrępowana.
-
Założyłaś? - zapytał. Nie masz pojęcia, jak mam chęć cię
zerżnąć. Zaproponowałbym ciepłe łóżeczko, ale ty byś mi
uciekła. Jak wsadzę go będziesz jęczała jak najęta –
pomyślał.
-
Tak – otarła łzy – Wiem, że jestem mazgajem, ale nie potrafię
inaczej tego z siebie wyrzucić. Może nie powinnam się przejmować,
ale inaczej już nie mogę.
-
Już dobrze – pogłaskał jej dłoń uważając, aby nie wystraszyć
jej – Pochwal się, jak teraz prezentuje się twój wychudzony
brzuszek – nalegał. Otarł jej łzy, które jeszcze były na
policzku.
-
Nie – odmówiła – Nie będę ci się obnażała.
-
Już dobrze – pogłaskał ją po włosach na co zadrżała –
Umówimy się tak, że pokażesz mi, gdy nabierzesz do mnie większego
zaufania, tak? Bo chciałbym zobaczyć, czy dobrze leży ta biżuteria
– powiedział patrząc jej w oczy. Aleksa przez chwilę zapatrzyła
się w niego. Och, mała, będziesz mi się obnażała. Nie masz
pojęcia jak pragnę z tobą kąpać się w wannie – pomyślał.
Sal wyobraził ją i siebie w swojej łazience, w wannie. Wiedział,
że pierwsze początki będą trudne, więc nie trudno było
wyobrazić jak zmusza ją do wspólnej kąpieli. Poczuł, że się
podniecił. Tak bardzo lubił mieć przewagę nad kobietą, Magdalena
nie była niewiniątkiem i mało kiedy pozwalała na to, aby Sal się
nią rozporządzał. Aleksa była jej przeciwieństwem, w dodatku ze
słabym charakterem. Sal wiedział, że nią będzie mógł sterować.
-
Jasne – zgodziła się.
-
Ale buziaczka też otrzymam, prawda? - zapytał. Tak, dasz mi
buziaka, i nie tylko. Będziesz grzeczną kobietą u mego boku.
Będziesz mnie szanowała i słuchała moich poleceń. W zamian
dostaniesz ode mnie miłość, przywiązanie, bezpieczeństwo.
Wszystko, co zaniedbała tamta dziwka - pomyślał.
-
Nie – zaprzeczyła.
-
Och tak – uśmiechnął się do niej – To ja sobie wezmę,
dobrze? - Aleksa nie odezwała się, na co Sal zrozumiał, że ma
uczynić pierwszy krok – Lubię u ciebie to, że jesteś taka
spokojna, niedostępna. U kobiet tak powinno być. Ty wiesz, mała,
że to facet powinien przejmować inicjatywę. Obiecuję, że przy
mnie poczujesz się bezpiecznie.
Rozmowa
między Salem, a Aleksą trwała. Detektyw wykorzystywał sytuację,
że Copolla nie odwiedzał swojej przyjaciółki, oraz to, co
właściwie się działo. Cieszył się, że nieświadomy Copolla
pomógł mu w planach. Podczas przyjemnej dla Sala rozmowy, Aleksa
zaczęła odczuwać senność. Facet oddalił się od niej na pewną
odległość. Musiał być cierpliwy, aby nie zniszczyć tego, co
budował. 26 – latka była trudna do zdobycia, Sal odsunął się
od dziewczyny mówiąc jej, by udała się do swojego łóżka.
Upewniając się, że wejdzie do domu odczekał, aż zniknie za
drzwiami wcześniej żegnając się z nią.
*
Minął
kolejny dzień. Amelia wsłuchiwała się w słowa Aleksy, która
opowiadała o Salu. Obie siedziały na łóżku brunetki i popijały
coca-colę ze szklanek.
-
No co ty … chciał, żebyś pokazała kolczyka w pępku? Czy go nie
pogrzało? - Amelia nieco się oburzyła – To zboczeniec jak nic!
-
Nie wiem co o tym myśleć, ale dałam mu do zrozumienia, że nie
będę się przed nim obnażała. Wydawał się taki spokojny i
zaciekawiony rozmową ze mną, a co najdziwniejsze to był przejęty
tym, co Magdalena pisała do Vanessy – opowiedziała.
-
Pilnuj się, jeśli chodzi o Sala, bo ja mu nie ufam. Chce ci
zaimponować, więc korzysta z okazji. Ponadto rozmawiałam z Rayem.
On do Sala nic nie ma, mówi o nim same dobre rzeczy – powiedziała
– Nie wiem już sama co mam o tym myśleć, ale to, że był w
związku z Magdaleną przez ponad rok samo za siebie mówi.
-
Na początku sądziłam, że on sobie ze mnie żarty stroi, ale gdy
zaczął z kwiatami, kinem, a teraz tym prezentem – wskazała na
swój brzuch – Sama już nie wiem co mam o tym myśleć.
Oczywistością jest to, że nie wejdę mu do łóżka, ale również
nie mogę go wiecznie spławiać, bo pomyśli, że jestem jakaś nie
tego – opowiedziała.
-
Rozmawiałam przez telefon z Van – zaczęła mniej przyjemny temat,
choć poprzedni również nie był dla Aleksy zbyt łagodny – Na
nic dało to, że przekonywałam ją iż ty nie jesteś winna …
Jest wściekła na całą sytuację z Magdaleną.
-
Super – mruknęła – Jakbym sama się prosiła o to – wyglądała
na bezradną. Amelia ją przytuliła do siebie.
Aleksa
wąchała swoją koszulkę nocną, która przepachniała perfumami
Sala. Od nocy, w której spotkali się na tarasie, minął niecały
dzień. Brunetka starała się nie myśleć o nim ciepło, obawiała
się, że chwilowe zauroczenie faceta minie tak szybko, jak się
pojawiło. Leżąc na swoim łóżku rozmyślała, gdy nagle
usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je, gdy tylko zeszła z
łóżka. W progu stał Jonathan, który od razu zabrał ją w swoje
ramiona.
-
Wybacz, że nie miałem czasu dla ciebie, ale poznałem nową
dziewczynę – zaczął. Oboje usiedli na łóżku. Aleksę nie
pocieszał ten fakt, gdyż przyjaciel przestał dbać o znajomość.
-
Vanessę? - zgadywała.
-
Coś ty … jej koleżankę ze studiów. Jest fajna, na pewno się
polubicie – odpowiedział.
-
No to gratuluję – powiedziała nie okazując emocji.
-
Co się dzieje, kochanie? - zapytał – Chyba nie jesteś smutna z
mojego powodu?
-
Nie … to znaczy byłam, bo nie odzywałeś się, ale mam inny
problem. Chodzi o Magdalenę, napisała do Van, żebym się odwaliła
od Sala. A Vanessa na mnie nakrzyczała z tego powodu, jakbym była
winna. Ale to on za mną łaził, nie ja za nim – opowiedziała w
skrócie.
-
No to nieciekawie – rozmyślał – Sal nadal cię zaczepia?
-
On dał mi prezent, a wczorajszej nocy rozmawialiśmy na tarasie.
Pocieszał mnie – przyznała.
-
Co takiego? - Copolla był zdziwiony tym – Nie mów, że się
zaprzyjaźniłaś z hunterem? Alekso, on nie jest odpowiedni na
ciebie.
-
Nie jestem z nim – uniosła głos – I nie jestem małym
dzieckiem, ale nie będę go bezczelnie odpychała … jak na razie
nic złego mi nie wyrządził i trzymam go na dystans –
wypowiedziała się patrząc na niego poważnie. Jonathan wyczuł, że
wyprowadził ją z równowagi.
-
Alekso … co się z nami dzieje? - zapytał – Wiem, że zawaliłem,
bo powinienem cię wspierać, a ja tak po prostu zająłem się
zupełnie czymś innym. Sal wykorzystał ten moment umiejętnie …
Nie chcę, abyś się na mnie złościła. To, że znalazłem
dziewczynę, nie oznacza, że zepchnę cię na boczny tor. Po prostu
będę miał mniej czasu, ale zawsze będę – zapewniał.
-
Nie myśl, że chcę cię odsunąć od niej. Mogłeś mi napisać
smsa, że nie masz czasu, bo spotykasz się z kimś nowym. Dobrze
wiesz na jakim układzie żyjemy, prawda? Jesteśmy przyjaciółmi,
nie wymagam od ciebie Bóg wie jakich rzeczy, ale mogłeś chociaż
napisać... a ja się martwiłam. I to jak dowiedziałam się, że
spotykasz się z Jordanem i Vanessą poczułam się opuszczona.
-
Już dobrze, kochanie – przytulił ją do siebie – Moja wina.
Wybacz. Ale obiecaj mi, że będziesz się pilnowała, gdyby ten typ
się do ciebie zbliżył, a ja obiecam ci, że zawsze do ciebie
napiszę, gdy nie będę miał czasu, aby cię odwiedzić. Musisz
wiedzieć, że cię wspieram. Pogadam z Vanessą, ona musi zrozumieć,
że przegięła – pocałował ją w policzek.
.*
Thompsonowie
przesiadywali na dużym balkonie, gdzie Jordan popijał piwo, a
Vanessa paliła miętowego papierosa. Rodzeństwo rozmawiało o
ostatnich wydarzeniach – w tym o Magdalenie. Korzystali z dobrej
pogody spędzając wolną chwilę na świeżym powietrzu. Z balkonu
mieli wgląd na ulicę, oraz inne domy sąsiadów. Zdawało się, że
w tej okolicy Kalifornii było dość spokojnie.
Towarzyszył
im Sal, który oparł się o barierkę spoglądając na widoki zza
balkonu. Miał założone okulary przeciwsłoneczne, więc Vanessa
nie mogła zauważyć jak złowrogo patrzył na nią.
-
Długo będziesz milczał? - odezwał się do niego Jordan, któremu
było na tyle gorąco, że zdjął koszulkę.
-
Zastanawiam się – odpowiedział. Jak wytłumaczyć tej kurwie,
żeby się odpierdoliła od Aleksy – pomyślał.
-
Tu się nie ma nad czym zastanawiać, stary. Może piwo, co? -
zaproponował. Vanessa starała się nie patrzeć na Sala, zapewne
domyślała się, że detektyw poruszy temat Aleksy.
-
Nie piję w ciągu dnia, wróciłem ze zlecenia. Dostałem dość
śmieszną robotę: miałem śledzić jakąś pannę, bo mąż ją
podejrzewa o zdrady. Widzisz, fiucie, nie jestem jedyny, któremu
trafiła się kurwa – zaśmiał się ironicznie na koniec – Może
nie powinienem po pracy rozmawiać o pracy, ale tamta zdzira jawnie
go zdradza z jego bratem, rozumiesz? Daleko nie szukała. Jutro mam
dostarczyć klientowi foty i będę mógł zająć się nowym
zleceniem – pochwalił się na koniec – Na razie więc odpuszczę
piwo – nie chciał wspominać, że to zlecenie przypomniało mu o
zdradach Magdaleny, ale Jordan musiał się domyśleć, o co
chodziło.
-
Masz ciekawą robotę, nie ma co – rzekł Jordan.
-
Miejmy to za sobą, Vanessa – Sal zwrócił się do brunetki. No
dalej, odwróć się do mnie kurwo i powiedz w oczy, że nic nie masz
do Aleksy – pomyślał.
-
O co ci chodzi, Sal? - Vanessa spojrzała na niego udając, że nie
wie o co chodzi – Może byś raz się normalnie ubrał, co? - miała
na myśli bandamkę i czarne okulary, z którymi detektyw się nie
rozstawał. Często zakładał czapkę. Dopalała papierosa, którego
miała chęć wyrzucić pod nogi detektywa.
-
Nie pieprz, ok? Nie będę się z tobą cackał, bo jesteś kobietą.
Lepiej mi się wytłumacz z tego, co nagadałaś Aleksie. Myślisz,
że się nie dowiem? - Sal patrzył na nią poważnie. Wiedział, że
musi z nią iść na całość, bo inaczej będzie więcej szczekała,
niż współpracowała.
-
A ty już nie udawaj anioła przed Aleksą, ok? - radziła –
Ciekawe jak długo wytrzymasz z anielską cierpliwością do niej –
prychnęła posyłając mu ironiczny uśmiech.
-
Nie pierdol – mruknął – Ludzie się zmieniają: na lepsze i na
gorsze. Aleksa zasługuje na moją anielską cierpliwość, ale ty
już nie … Albo mi wyjaśnisz ten cyrk jaki rozkręciłaś, albo
wypierdalaj mi z oczu – radził.
-
Sal, uspokój się – wtrącił się Jordan.
-
Cicho – rzekł na chwilę spoglądając na niego – Wiesz, że
twoja siostra przegięła – spojrzał na nią – No dalej, co ci
odbiło, aby jej wygrażać?
-
Och, Sal – mruknęła – Czy warto? Za jakiś czas znudzi ci się
tamta panna – wzruszyła ramionami – Ale ty dalej swoje. No ok.
Poniosło mnie, chyba mogło, prawda? Magdalena do mnie napisała,
żebym coś zrobiła, by Aleksa się nie uganiała za tobą.
Tłumaczyłam jej, że to ty się uczepiłeś tamtej pindy, ale ona
dalej swoje i jeszcze mi groziła, więc się wkurzyłam i
powiedziałam do Aleksy aby coś wykombinowała, bo mnie już szlag
jasny trafiał – rzuciła petem na podłogę i wyszła zastawiając
facetów samych na balkonie.
-
Wystarczy, ok? Wiem, że czasem jest zołzą, ale to dobra dziewucha
– Jordan próbował jakoś ją obronić. Sal nie widział dla niej
litości.
-
Pierdolenie – mruknął.
Przenieśli
się do kuchni, gdzie zrobili sobie jedzenie, aby uciszyć głód.
Sal lubił dużo jeść, więc nie krępował się skorzystać z
jedzenia, jakie posiadali rodzeństwo w swojej lodówce.
-
Ej, Sal! Znów się nie myłeś dwa dni – zwrócił mu uwagę, gdy
pałaszowali jedzenie siedząc przy stole.
-
Spierdalaj – mruknął.
-
No co? - wzruszył ramionami – Walą ci skarpety.
-
Jakbyś miał taką pracę co ja, również byś śmierdział –
powiedział – Śledziłem tamtą kurwę całą noc i niemal cały
dzień, nie miałem kiedy wskoczyć pod prysznic, bo chciałeś, abym
cię odwiedził – mówił poważnie.
-
A gdyby Aleksa tu przyszła? I zobaczyła, a raczej poczuła, że
jedzie od ciebie? - Jordan nie odpuszczał.
-
Pierdol się – powiedział – Jeszcze trochę pogadaj, a
skorzystam z twojego prysznica a skarpety zostawię pod waszymi
poduszkami. Zabawię się w świętego Mikołaja, choć mamy lato.
Może zaśpiewam ci jeszcze „Wesołych świąt” - zakpił.
-
Spoko luz – wycofał się.
Może
faktycznie, gdy ją zdobędę, stanie mi się obojętna, a wtedy ją
porzucę? Ale chociaż zrozumiem, jaki jestem i czego oczekuję od
życia. Wróć! Co ja myślę … nie chcę jej zranić, bo wiem, co
to znaczy. Pragnę ją, bo czuję do niej chemię. Jestem dojrzałym
facetem, nie mogę zachowywać się jak dwudziestolatek, który może
przebierać w kobietach, bo przecież ma przed sobą całe życie.
Coś mi w środku poopowiada, że Aleksa jest tą jedyną. Obawiam
się, że wkrótce moja cierpliwość się ulotni, a sięgnę po
drastyczne środki, by ją zbliżyć do siebie – rozmyślał.
Dostał
wiadomość, aby przyjechał do Thompsonów. Rozmyślał, czy w ogóle
tam pojechać, skoro ostatnio nie mógł znieść widoku Vanessy.
Jednak to zaryzykował, pojechał w tamto miejsce, gdyż dowiedział
się, że ma być impreza.
Zanim
jednak zdążył opuścić swoją posiadłość, przy wjeździe na
podwórko ujrzał Jonathana, który stał przy swoim całkiem nowym
motocyklu odziany w dżinsowe jasne spodnie, oraz białą koszulkę
częściowo osłoniętą bezrękawnikiem z czarnej skóry. Z tyłu
bezrękawnika miał logo swojego klubu motocyklowego, do którego
należał. Copolla stał całkiem prosto spoglądając na Sala.
Detektyw również patrzył dość chłodno podchodząc do niego z
zaciśniętymi pięściami. Jonathan poprawił swoje skórzane
rękawiczki gotów na walkę.
-
Czego tu? - Sal odezwał się jako pierwszy, gdy tylko zatrzymał się
na bezpieczną odległość.
Nie
mogę się na niego rzucić, choć pragnę mu obić mordę. Gdyby ten
debil naskarżył się Aleksie, dziewczyna znienawidziłaby mnie
– pomyślał. Sal wiedział, że w tej chwili niewiele mógł
zdziałać. Jeżeli Copolla przyjechał tylko po to, aby obić mu
twarz, to nastawi policzek, aby później udokumentować 26 –
latce, że został bezpodstawnie zaatakowany i to jeszcze na swojej
posesji. Być może zapunktowałby. Ale Sal przez pierwszą chwilę
nie wiedział, że Copolla przyjechał w całkiem innej sprawie.
-
Miejmy to za sobą, ok? - Copolla podszedł do niego nie okazując
żadnych emocji.
-
Chcesz się lać? - zapytał facet.
-
Przestań, Sal – Jonathan nie myślał, aby zaśmiać się z jego
słów – Odłożymy to na inny czas … Nie bądźmy samolubni.
-
To czego chcesz? - zapytał obserwując wroga. Copolla zmierzył go
od góry do dołu, zapewne krytykował jego ubiór w myślach. Sal od
zawsze nosił się w czarnych ubraniach. Jego garderoba upychała się
od garniturów, czarnych koszulek, czy też innych ciemnych
ubraniach. Zwykle ubierał się normalnie, ale i miał pojęcie, że
jego wróg wyśmiewał się z jego stylu. Już niejednokrotnie
Jonathan potrafił wyrażać swoje opinie, na które Sal nie zwracał
głębszej uwagi. Teraz również mogłoby się to powtórzyć.
Detektyw czekał tylko na ten moment, aby motocyklista wyraził swoje
cenne opinie.
-
Powiem krótko: odpierdol się od Aleksy – powiedział całkiem
poważnie. Sal uśmiechnął się nieco sztucznie, po czym podrapał
po szyi obserwując Copollę.
-
Bo? - zapytał nie kryjąc rozbawienia.
-
Sprowadzasz na nią same problemy – powiedział.
-
Poważnie? Skoro tak sądzisz … pewnie i ty również je udzieliłeś
częściowo … nie pewnie, a na pewno! - stwierdził – Olewałeś
ją przez ostatni czas. Powinieneś mi podziękować, że ją
pocieszałem i zadbałem, aby poczuła się lepiej – czuł, że
wybrnął z tego zwycięsko. Copolla najwidoczniej się zdenerwował,
ale nie próbował atakować Sala pięścią.
-
Nie będę ci się tłumaczył – Jonathan próbował opanować
nerwy, na co Sal jeszcze bardziej się radował – Lepiej uporządkuj
sprawy związane z Magdaleną. Aleksa nie ma nic wspólnego z nią,
ani z tobą. A tamta dziewucha jej wygrażała i Vanessie również.
Nie wstyd ci?
-
Ja i Magdalena, to przeszłość – z trudem powiedział jej imię –
Nie mam wpływu na to, co ona wytwarza … Chyba powinieneś to
zrozumieć, prawda? A teraz może odjedź już, bo muszę gdzieś
jechać.
-
Dobrze wiesz, że ona jest nieobliczalna! Chyba nie chcesz, żeby
zrobiła jakieś głupstwo – Jonathan próbował go przetrzymać
jeszcze chwilę. Sal wiedział, że Copolla miał rację. Magdalena
była nieobliczalna, ale ciężko było w tej chwili ją złapać
gdzieś na mieście. Często przebywała poza domem. Sal już
niejednokrotnie próbował ją wyśledzić, ale przeważnie otoczona
ochroną była pochłonięta swoimi sprawami. Detektyw nie chciał
się z nią umawiać telefonicznie. Nie ufał jej i wiedział, że
planowała coś i na niego. Musiał ją spotkać w chwili, gdy nikt
by im nie przeszkadzał. Ale przecież Sal nie chciał się z nią
widzieć. Wolał w inny sposób to zakończyć. Przez chwilę
pomyślał, że morderstwo byłoby dobrym wyjściem.
-
Nie mam czasu … tracę cierpliwość – Sal wskazał mu ręką –
Już w moim interesie, aby tamta kurwa się nie zbliżyła do Aleksy.
-
A w moim, aby taka kurwa jak ty się nie zbliżała do Aleksy –
Jonathan nie szczędził słów.
-
I mówi to porządny obywatel Stanów – zaśmiał się – Sam
zaliczasz panienki … i jak ci się układa z nową panną?
Blondyneczka, niska, zielonooka o imieniu Victoria.
-
Odpierdol się od nas – Jonathan podszedł za blisko, na co Sal
odepchnął go niewielką siłą.
-
Skądś znam twoją nową panienkę – nie krył rozbawienia – Ale
nie jesteśmy kumplami, abym mógł się troszczyć o ciebie …
-
Doigrasz się – Jonathan oddalił się do swojego motocykla, aby
opuścić posiadłość Cusacka. Nie próbował się z nim szarpać,
a Sal wykorzystał to, aby całkowicie go zdenerwować.
___________
"Facet z ogłoszenia" |
"Wojenny biznes" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz