Patrzył
w jej brązowe oczy, pełne złości oraz kłamstw. Podniecał się
tą chwilą, na którą czekał od dłuższego czasu. Mógł wreszcie
ją dorwać i pokazać, aby z nim nie zadzierała. Miał okazję ją
zabić, skończyć z tym, co nadal go prześladowało. Mógł
wybierać: albo przeżyje, albo umrze, a jej ciało zostanie
porzucone między śmietnikami. Zaciskał ręce na jej szyi
powodując, że zaczynało jej brakować powietrza. Jej twarz robiła
się bladsza. Wydalała z siebie stłumione dźwięki bólu.
Łapczywie łapała resztki powietrza. W pewnym momencie rozluźnił
ścisk, a kobieta osunęła się po zimnej ścianie budynku. Jej
chudy tyłek, który ledwo był zakryty kawałkiem materiału
spódniczki dotknął mokrego jak i brudnego chodnika. Sal splunął
na Magdalenę pokazując, że nie miał do niej za grosz szacunku.
Brunetka długo dochodziła do siebie, łapiąc się za szyję.
Oddychała nierówno, a jej ciało drżało.
Detektyw
był pewny, że nikt nie będzie świadkiem tego nietypowego
spotkania. W dodatku, w tej uliczce nie było żadnych kamer. Stały
jedynie śmietniki. Spojrzenie modelki skierowało się na detektywa
dopiero chwilę później. On zdążył postać kilka minut
obserwując niechętnie swoją była partnerkę.
-
Nadal czujesz się zazdrosny? - zapytała. Sal zaśmiał się
ironicznie, ale na krótko.
-
Poważnie tak uważasz? Musisz być zdeterminowana, że jeszcze masz
nadzieję, że cokolwiek do ciebie czuję – odpowiedział – Nie
byłoby mnie tutaj, gdyby nie twoje pogróżki, jakie wysyłałaś do
Vanessy. I nie zapomniałem twojego wygłupu na basenie. Powinnaś
dostać porządne wpierdol, ale nawet to cie nie nauczy, żebyś się
trzymała z daleka od moich znajomych – wyjaśnił jej – I mam
gdzieś, że właśnie wychodziłaś od klienta. Możesz dawać dupy
komu chcesz.
-
Sal, przestań – wstała powoli patrząc na niego – Możemy do
siebie wrócić – nalegała.
-
Słucham? - zapytał.
Ale
ty jesteś brzydka, kurwo. Gdzie ja miałem rozum? Ty wcale nie
jesteś piękna, a sztuczna i w dodatku masz ohydne usta napompowane
jak glonojad. Jesteś taka odrażająca .. już wyobraziłem, jak mu
robiłaś loda – pomyślał.
-
Pogódźmy się – zdawało się, że nie słuchała go – Zrobię
ci dobrze – zdjęła spódniczkę ukazując idealnie opalone, chude
nogi. Sal zauważył, ze miała założone różowe stringi.
Odwróciła się, a wtedy wypięła tyłek zachęcając faceta do
seksu. Cusack poczuł jeszcze mocniejszą odrazę do niej.
Gdzie
ona ma szacunek? Przed chwilą pieprzyła się z jakimś facetem, a
teraz chce, abym to ja ją pieprzył. Gdzie ja miałem rozum, gdy z
nią się zadawałem? Tak bardzo mi niedobrze na jej widok. Chyba się
porzygam – pomyślał. Sal czuł się dziwacznie. Doszło do
niego, że tak naprawdę był nieszczęśliwy w związku z modelką.
Mógł się cieszyć, że już z nią nie był. Ale to nie
oznaczało, że skończyły się problemy z nią. Magdalena nadal
walczyła o to, aby wrócić do niego.
Sal
nie potrafił się zaśmiać, bo to go nie śmieszyło. Widok
wypiętej dziwki sprawiało, że odczuwał gorszy gniew. Mógł ją
zabić i porzucić gdzieś między śmieciami. Jednak to musiał
uważać, aby nie zostać wplątanym w zabójstwo. Jednak to
zrezygnował.
Patrzył
na jej szczupły tyłek, który był idealnie gładki za sprawą
lekarza chirurga. Magdalena stała przy ścianie zachęcając Cusacka
do zbliżenia, ale on nawet nie drgnął, by ją dotknąć. Kręciła
tyłkiem, a nawet zsunęła różowe stringi wypinając się jeszcze
mocniej, przy czym ukazała swoją kobiecość idealnie ogoloną. Sal
się skrzywił na sam widok. W jednym momencie chciał ją kopnąć.
Już
nie chciał wnikać, czy spływała jej sperma, czy może to było
spowodowane jej nagłym podnieceniem się. Sal chciał to jak
najszybciej zakończyć, więc uniósł swoją nogę i butem trącił
ją w tyłek tak, aby popchnąć gdzieś na bok. Brunetka zaskoczona
sytuacją odwróciła się do niego, naga od pasa w dół. Jednak
zanim się odezwała, on postanowił to zakończyć. Chciał ją
skompromitować, upodlić – i właśnie mu to wychodziło.
-
Jesteś nic nie wartym śmieciem, którego nie tknę – poinformował
– Idź pracuj w burdelu. A ode mnie się odwal!
-
Sal, ja jeszcze nie skończyłam – zagroziła – Zobaczysz,
pożałujesz – krzyczała zakładając stringi i spódniczkę,
która była już mokra.
-
Czego ty ode mnie chcesz? Masz wielu innych facetów do wyboru –
był zdenerwowany, chciał wiedzieć o co jej chodziło.
-
Ale ja chcę ciebie – powiedziała ignorując to, że uważał ją
za zwykłą szmatę. Magdalena nie chciała odpuścić, nawet gdyby
Sal ją opluł wielokrotnie.
-
A ja nie chcę ciebie i wypierdalaj z mojego życia! Mam nową
kobietę i lepsze życie bez ciebie – powiedział, na co brunetka
się zdenerwowała.
-
Cooo? Nie gadaj, że tamta dziwka z basenu jest twoją kobietą?! To
zwykła brzydula. I niemożliwe, żebyś się nią zainteresował –
wpadła w panikę.
-
Jest moją ukochaną, wkrótce dojdzie do zaręczyn i ślubu. Jest
warta mojej uwagi. Ona ma szacunek do mnie i swojego ciała. A ty
łamałaś wszystkie moje zasady. Pogódź się z tym, że jej do
pięt nie dorastasz – wycedził, na co chciała go zaatakować, ale
się wycofała, gdy Sal wyjął pistolet i miał ją na celowniku –
Jak spróbujesz ją tknąć, to cię zabiję, albo podziurawię twoje
kolana i nici z kariery modelki.
-
To niemożliwe – zaczęła się wydzierać i płakać – W czym
ona jest lepsza ode mnie? - pytała nie rozumiejąc jego słów –
Było nam dobrze – łkała – Dawałam ci wsadzać, mogłeś mnie
bić, spuszczać się na mnie …
-
Dlatego jesteś obrzydliwa – odrzekł – A ja nie chciałem takiej
żony, która dawała sobie wszędzie wpychać … Nie jesteś dobrym
materiałem na żonę. Nie słuchałaś mnie … To ty lubiłaś
takie rzeczy, a ja się godziłem na to, bo wtedy jeszcze coś do
ciebie czułem.
-
Ona też ci daje w dupę?Też połyka? Daje się bić? - nie słuchała
go – Ta zdzira zdechnie!
-
Ty zdechniesz, jak ją tkniesz … Powinnaś zamknąć się w
burdelu, bo bez porządnego ruchania jesteś strasznie zrzędliwa. A
moja ukochana nie robi takich obrzydliwych rzeczy i nie będzie.
Wystarczająco mnie podnieca swoją delikatnością. I zapamiętaj,
dziwko: nie zbliżaj się do moich znajomych, ani do mojej żony! -
wiedział, że słowo „żona” podziała na nią jak płachta na
byka.
-
Nienawidzę cię! - wydarła się. Sal opuścił broń i ukrył ją
pod płaszczem, po czym oddalił się zostawiając ją samą w
ciemnej uliczce wypłakującą się nad swoim marnym losem.
*
Aleksa
nie miała pojęcia, że Sal mianował ją swoją żoną. A tym
bardziej, że spotkał się z Magdaleną. Jednak to 26 – latka
zaczynała zmieniać o nim zdanie. Tuż po pracy udała się do
ogrodu, gdzie Hanna zgrabiała skoszoną trawę na gromadki, a Ray
wynaszał je na tyły ogrodu. Aleksa przywitała się z nimi i na
chwilę zasiadła na ławeczce. Pani domu oderwała się od pracy,
aby dołączyć do dziewczyny. Obie postanowiły napić się
lemoniady, więc sięgnęły po wcześniej przygotowany napój.
-
I jak w pracy? - zapytała Hanna. Miała założony słomiany
kapelusz, oraz starannie zaplecione włosy w długi warkocz. Jak na
czterdzieści sześć lat była zadbana i miała figurę.
-
A dobrze … - odrzekła. Kobieta spojrzała na przyjaciółkę
swojej córki.
-
Wprowadziłaś Sala do pokoju. Cieszy mnie, że powoli nawiązujesz z
nim kontakt – od razu przeszła do tematu – Co o nim sądzisz?
-
Nie wiem, czy nie pospieszyłam się z tym wpuszczeniem go … ale to
nic nie oznacza, bo nie robiliśmy nic niestosownego – wytłumaczyła
się – Być może czułam się samotna, bo Jonathan przysłał mi
zdjęcie, jak obejmuje Victorię. On sobie układa życie z jakąś
dziewczyną, co mnie z jednej strony cieszy, bo zasługuje na to, a z
drugiej, to obawiam, że stracę przyjaciela – zwierzyła się.
-
Jesteś dorosła, pamiętaj, ze możesz robić co uważasz za
stosowne. Jeżeli odpowiada ci on to możesz go zapraszać do swojego
pokoju, daję ci na to pozwolenie, bo lubię Sala. Jeszcze nie
zdarzyło się, aby podważył moje zaufanie. A co do Jonathana, nie
obawiaj się, że stracisz przyjaciela. To normalne, że będzie miał
mniej czasu dla ciebie, bo to miłość jest na pierwszym miejscu.
Tak samo jakbyś była z Salem, to on poświęcałby cały wolny czas
dla ciebie, nie dla Jordana. To taki przykład. A Jonathan i ty,
jesteście mocno zaprzyjaźnieni, więc nic się nie stanie, że
ułożycie sobie życie z partnerami. Ty też powinnaś pomyśleć o
sobie – radziła.
-
Masz rację, ale martwi mnie to, że przez nową dziewczynę
Jonathana, poczułam się na tyle samotna, że dałam Salowi do
zrozumienia, że ma szansę … Wpuściłam go do swojego pokoju i w
jakimś sensie spowodowałam, że bardziej się zainteresował moją
osobą.
-
Wiem, że się martwisz , że wkrótce przejedziesz się na nowej
znajomości, ale nie możesz tego w ten sposób odbierać. Jawnie
pokazujesz mu, że gardzisz nim, Sal to dobry chłop. Nie przejmuj
się Jonathanem. On nie siedzi w miejscu, a próbuje ułożyć sobie
życie, a ty za bardzo się ograniczasz. Nie mówię, abyś zaczęła
z Salem na poważnie, ale nie odpychaj go, gdy chce z tobą pogadać,
czy spędzić czas – radziła.
*
Czerwcowe
dni mijały, przez ten czas zdawało się, że Magdalena odpuściła.
Sal poczuł się nieco lepiej, gdy już nie docierały do niego
informacje, że była narzeczona wypisywała głupoty do jego
znajomych. Rozluźniony przejeżdżał przez kalifornijskie ulice,
aby wrócić do domu. Miał i tak sporo pracy, ale rozdzielał na
tyle, aby móc spotykać się z Aleksą, jak i znajomymi. Jako
detektyw nie narzekał na brak zleceń. Większość rozwiązywał w
ciągu kilku dni, niektóre potrzebowały więcej czasu. Sal
uwielbiał swoją pracę i angażował się w nią na tyle, że był
jednym z najlepszych detektywów. Współpracował w policją, miewał
wiele wtyk, dzięki którym śledztwa trwały o wiele krócej i
efektywniej. Jednak to doskwierała mu samotność, choć na brak
znajomych nie narzekał. Sal tak bardzo chciał mieć kobietę dla
siebie i był pewny, że to właśnie Aleksa miała mu ślubować
wierność. Zwał ją własną żoną, czy narzeczoną, choć jeszcze
się nie związał z nią, gdyż ona była niepewna tego. Na razie
pozostali na znajomości, choć Cusack pragnął ją oficjalnie
nazwać swoją ukochaną.
Wysiadł
z samochodu, gdy tylko zaparkował obok swojego garażu. Miał już
podejść do drzwi wejściowych, gdy usłyszał czyjeś kroki. Poczuł
się obserwowany, a przez chwilę pomyślał o Jonathanie, który z
pewnością szukał odpowiedniego momentu, aby pogadać o Aleksie.
Zdążył się odwrócić, gdy przed nim pojawiło się dwóch
nieznanych mu facetów. I w żadnym z nich nie rozpoznał Jonathana.
I na pewno nie byli z koła motocyklowego. Przynajmniej tak uważał.
To
wszystko trwało krótką chwilę, bez wymiany zdań. Faceci nie
chcieli rozmowy, a nawet nie próbowali nic powiedzieć. Stanęli
robiąc pozę bramkarzy, z nienawiścią obserwując Cusacka. Rzucili
się z pięściami na detektywa i zaczęła się walka. Nie dali
nawet chwili wytchnienia, aby Cusack mógł przygotować się do
uników. Sal w zupełności poradził sobie z niższym od siebie
napastnikiem, którego wystarczyło uderzyć w brzuch. Długo nie
wstawał po dwóch ciosach. O wiele trudniej szło z drugim, który
we wzroście był niewiele niższy. Pomimo mroku panującego przed
domem, Sal próbował odnaleźć szczegóły, które pomogą mu
później dojść do napastników. Nie chciał im darować, nawet,
gdyby miał za chwilę umrzeć.
Poczuł
ogromną falę bólu policzka, dolnej szczęki jak i podbrzusza. Czuł
metaliczny smak krwi w ustach, ale nadal próbował walczyć. Kopnął
drugiego w twarz, zanim wstał, aby pomóc swojemu koledze. Detektyw
czuł, że może nie dać rady, ale wiedział, że ten silniejszy
również traci na sile. I z lewej pięści i z prawej wykonywał
stanowcze ciosy po twarzy jak i po żebrach.
W
tle dominowały odgłosy szarpiących się mężczyzn. Sal nie miał
szans, aby przemyśleć to wszystko i dlaczego właśnie został
zaatakowany. Gdy miał wykonać mocniejszy cios, obaj tak nagle się
odsunęli i uciekli w stronę ulicy, gdzie był zaparkowany ich
samochód. Cusack pobiegł za nimi odczuwając ból ciała. Widział
tablice rejestracyjne, które zapamiętał. Nie mógł narzekać na
pamięć. Ona bardzo przydawała się w jego pracy. Wyjął telefon z
kieszeni i w wiadomości napisał numery samochodu z krótkim opisem
i wysłał do znajomego z policji.
Pomimo
obolałego ciała, Sal próbował zamaskować ostatnie wydarzenie.
Nie widział Aleksy około trzech dni, wolał aby ból choć trochę
ustąpił, a siniaki zeszły. Jednak miał lekko rozciętą wargę,
siniaka na policzku oraz kilka innych siniaków na plecach i brzuchu.
Pomimo tego postanowił czwartego dnia spotkać się z Aleksą i
pogadać z nią.
Brunetkę
spotkał w ogrodzie, gdzie przesiadywała na ławce. Pisała
wiadomości w telefonie, nie zauważając Sala, który zaszedł ją
od tyłu.
-
Hej – odezwał się, na co dziewczyna poderwała się z ławki
odwracając do niego.
-
Daj mi spokój – odsunęła się i odeszła w stronę drugiego
końca ogrodu. Sal podążył za nią. Mógł się domyśleć, że 26
– latka była sama w domu i poczuła się niepewnie. Postanowił
dać jej do zrozumienia, że nic jej nie zagraża.
Dorwał
ją, gdy chciała wybiegnąć z ogrodu na ulicę. Chwytając ją za
ramię podprowadził pod dom, gdzie zasiedli na tarasie. Wtedy
dziewczyna ze zrezygnowaniem spuściła spojrzenie w podłogę.
-
Pobiłeś się z Jonathanem? - zapytała, gdy odważyła się na
niego spojrzeć.
-
Nie … to całkiem inna sprawa – rzekł – Nie rozumiem, dlaczego
uciekasz.
-
Nachodzisz mnie, a ja tak nie chcę – powiedziała – Zrozum, że
ja nie chcę być zabawką na gorsze dni. Ty i Magdalena wrócicie do
siebie. Jestem tego pewna.
-
Zapomniałaś o naszej rozmowie? - zapytał ignorując temat o
Magdalenie – Już ci mówiłem, że możemy na razie pozostać
dobrymi znajomymi.
-
Wybacz, ale nie mam czasu na gadanie – nagle wstała. Sal również,
podszedł do niej mając chęć ją objąć. Jednak 26 – latka
odruchowo odsunęła się zbliżając do drzwi wejściowych.
-
Mnie nie oszukasz – uśmiechnął się do niej – Ty tak
odtrącasz, bo zwyczajnie się boisz, a ja nie odpuszczę, bo wiem,
że w głębi duszy bardzo cię ciągnie do mnie – powiedział
obserwując ją. Aleksa najwidoczniej się poddenerwowała, niemal
znieruchomiała przy drzwiach. Sal podejrzewał, że interpretowała
jego słowa. Postanowił dalej mówić – Może powinnaś trochę
wyluzować. Chętnie zabrałbym cię gdzieś w ciekawe miejsce, ale
mam sporo pracy. Chciałem cię ujrzeć … bo wiem, że Jonathan
ostatnio nie ma na ciebie czasu – podszedł do niej jeszcze bliżej.
Mówił z przekonaniem, aby w pewnym sensie spowodować, by zaczęła
wierzyć w to, że jej najlepszy przyjaciel skupił się całkowicie
na swoim życiu.
-
Jonathan ma czas dla mnie – rzekła trzymając klamkę. Sal
wiedział, że w duszy krzyczała, aby wyszedł stąd i oddalił się
jak najszybciej. Jednak wolał pozostać. Jeszcze chwilę, by dać
jej wiele do rozmyślania. W końcu musiał odsunąć Jonathana od
niej, aby sam mógł się jeszcze mocniej do niej zbliżyć.
-
Nie ma. Oboje o tym wiemy – mówił przekonująco – Gdyby miał,
byłby tu, chociaż na chwilę, tak jak ja. Widzisz, mam mnóstwo
roboty. Spójrz na mnie, ktoś wlazł mi za skórę, a teraz muszę
złapać tego, który mi się naraził. Pomimo tego priorytetu,
odwiedziłem cię, bo jesteś dla mnie ważna – wyznał – A
Jonathan ma dziewczynę, Victorię. Taka niska blondynka o zielonych
oczach.
-
Ma prawo ułożyć sobie życie – powiedziała – Nie bronię mu.
-
Może ty też zajmij się sobą, co? - zapytał – Chciałbym cię
zaprosić do siebie … wybacz, i tak się nie zgodzisz – nie dał
jej się wypowiedzieć – Przyjadę do ciebie, poinformuję Hannę,
o to się nie martw – chwycił ją za rękę – Masz prawo poczuć
się szczęśliwa, a u mego boku będzie ci dobrze – zbliżył się
i ucałował ją w policzek na pożegnanie.
_______________________
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz