7 maja 2018

Chapter 19

 Aleksa wracała z zakładu pracy, gdyż musiała donieść papiery świadczące o tym, że potrzebowała kilka dni dodatkowego urlopu. Nie spodziewała się, że na swojej drodze ujrzy Magdalenę, która była w towarzystwie jakiejś blondynki. Obie kobiety chwyciły zdezorientowaną dziewczynę za ramiona i zaprowadziły do limuzyny zaparkowanej przy restauracji. Aleksa nie potrafiła zareagować, gdyż poczuła jak serce dudniło jej niesamowicie szybko. Ludzie obok, mijali ich obojętnie – pewnie się spiesząc gdziekolwiek. Przez chwilę dwudziestosiedmioletnia dziewczyna zaczęła żałować, że nie wołała o pomoc.
Gdy znalazła się z modelką i jej przyjaciółką w limuzynie, ciężko przełknęła ślinę rozglądając się dookoła. Mogła być pod wrażeniem, że top modelka woziła się elegancką limuzyną, w której znajdowało się wszystko, co mogła potrzebować w danej chwili. Z szafeczki wyjęła schłodzone wino i nalała do trzech kielichów. Jeden z nich otrzymała Aleksa. Ciężko wystraszona odebrała kielich grzecznościowo choć nie miała chęci pić z pięknością. Pamiętała, gdy ta wepchnęła ją do wody.
- Trzęsiesz się jak galareta – skomentowała blondynka – Jestem Nina, a ty zapewne Aleksa.
- Tak – odpowiedziała jej, choć Nina nie próbowała jej nawet ręki podać.
- W życiu bym się tak nie ubrała na miasto – skomentowała jej ubranie – Spodenki jakieś obdarte ze spodni, a koszulka z pewnością kupiona w tanich odzieżówkach – nie szczędziła słów. Magdalena się zaśmiała, tym samym przytakując koleżance. Obie upiły czerwone wino z kielichów obserwując szarą Aleksę. Kobiety były mocno umalowany, miały ładne fryzury i dość drogie sukienki na swoich idealnie szczupłych, opalonych ciałach.
- Co? Zazdrościsz nam, co? - zapytała Magdalena – Napij się z nami, bo nie wiadomo, czy będziesz miała okazję być ponownie moim gościem – posłała fałszywy uśmiech.
- Po co tu jestem? - zapytała nie mając chęci na alkohol.
- Chyba nie gardzisz winem za tysiąc dolarów, co? Pij, bo inaczej pomyślę, że masz kompletny brak szacunku do mojej osoby – Magdalena spoważniała. Aleksa widziała w jej oczach poddenerwowanie. Więc przytknęła naczynie do ust i upiła kilka pierwszych łyków czując słodki alkohol. Mogła być pewna, że wino nie było zatrute, bo one również piły z tej samej butelki.
- Grzeczna dziewczynka – uśmiechnęła się Nina poprawiając swe blond włosy – Ciekawe, czy wylizałabyś nasze obcasy z kurzu.
- Pytasz o to, po co cię tu zaprosiłyśmy? - prychnęła Magdalena – Mam interes z tobą, dziewuszko.
- Interes? - zapytała zaskoczona upijając kolejne łyki, aby Magdalena nie zezłościła się gorzej.
- Odwalisz się od Sala, dostaniesz 10 tysięcy dolarów. Chyba tyle wystarczy ci na kosmetyki i lepszy ciuch, prawda? - zaproponowała.
- Ale ja nie podwalam się do niego – rzekła spokojnie – Możesz być pewna, że ja chcę się uwolnić od niego.
- Och, skarbie weź mi tu nie dramatyzuj, ok? - machnęła ręką – Nie chcesz się przyznać, że latasz za nim, bo ma kasę i posiadłość – Magdalena jej nie wierzyła. Wyjęła z torebki szarą kopertę – Bierz to i wypierdalaj z jego życia. Drugiej oferty już nie będzie, a za to coś gorszego – zagroziła.
- Ale … ale ja – Aleksa miała łzy w oczach. Magdalena rzuciła jej na kolana grubą kopertę.
- Chyba się nie rozbeczysz, brzydulo, co? - skrytykowała ją Nina – Bierz kasę i nie lataj za Salem. Bo inaczej policzymy się …
- Ale ja za nim nie latam – Aleksa próbowała się wybronić.
- Złaź mi z oczu – wyrwała z jej rąk kielich wina. Jednym ruchem oblała jej koszulkę śmiejąc się w twarz – Będziesz musiała iść na zakupy!
- Pasuje ci ta czerwień – skomentowała Nina ukazując rząd białych zębów. Aleksa niepewnie na nią popatrzała.
- I nie zapomnij sieroto, o tym co ci teraz powiem – Magdalena chwyciła ją za nadgarstek i ścisnęła, na co przerażenie na twarzy Aleksy wzrosło jeszcze bardziej – Jeżeli mu się pożalisz, to pożałujesz! Utopię cię, albo poderżnę gardło.

Nie miała czym przykryć jasnoczerwonej plamy na swojej białej koszulce. Niemal biegła przed siebie ze łzami w oczach. Nadal w głowie słyszała słowa Magdaleny. Tak bardzo chciała wtulić się w swoją poduszkę i wypłakać się. Czuła się tak okropnie.
Zdawało się, że co niektórzy patrzeli na nią, albo na tę plamę. Aleksa musiała na pieszo pokonać kawałek drogi, by móc trafić do domu. Nie chciała korzystać z transportu miejskiego, aby nie być obgadywaną przez co niektórych, którzy krytykowaliby jej ubrudzoną odzież.
Gdy tylko zjawiła się przed domem, w jej drogę zaszła Amelia. Obie niemal się przewróciły na świeżo skoszoną trawę. Z rąk brunetki wyleciała szara koperta, którą podniosła Amelia.
- Co się dzieje? - zapytała.
- Mam już tego wszystkiego dość – niemal wykrzyczała w płaczu. Amelia tak po prostu ją przytuliła – Co ja mam robić? - po chwili zapytała.
- Opowiedz, co ten drań ci znowu zrobił? - nalegała.
- Nie on, a ona – wymamrotała odsuwając się od przyjaciółki.
- Jaka ona? - zapytała nie wiedząc, co się w ogóle wydarzyło. Dwudziestosiedmiolatka wyminęła przyjaciółkę i pobiegła w stronę drzwi. Amelia ruszyła za nią.
*
Obie przesiadywały w kuchni patrząc na szarą kopertę upchaną pieniędzmi. Hanna jak i Amelia nie wiedziały jeszcze co się wydarzyło, że Aleksa przybiegła niemal zapłakana z tak dużą gotówką.
- Obawiam się najgorszego – rzekła Hanna.
- Chyba nie zadzwonisz po Huntera, co? - zapytała o Sala.
- Sama nie wiem jeszcze. Ale musimy pogadać z Aleksą. Ona powinna nam wyjaśnić, co się dzieje. Jeśli nie otworzy drzwi, będziemy musiały powiedzieć Rayowi, aby je wyważył – odpowiedziała jej.
- Nie możemy jej samej z tym wszystkim zostawić, tu coś naprawdę się dzieje – rzekła – Idę, może ją przekonam, aby pogadała – wstała i wyszła z kuchni.
Gdy tylko zjawiła się pod drzwiami, zauważyła, że nie były już zamknięte. Weszła do środka i ujrzała przyjaciółkę, która płakała wtulona w poduszkę. Przysiadła się na łóżku, po czym tak po prostu objęła Aleksę.
- Powiedz mi, co się dzieje … skąd ta forsa? - zapytała, na co Aleksa odwróciła się do niej i spojrzała na nią ze łzami w oczach. Przetarła łzy i otarła nos zwilżoną już chusteczką.
- Hanna też ją widziała? - zapytała.
- Tak, obie zajrzałyśmy do koperty, bo cholernie chcemy wiedzieć, co się dzieje i chcemy ci pomóc – wyjaśniła.
- Boję się o tym mówić – przyznała.
- Chyba nie chcesz, by moja matka zadzwoniła po huntera – powiedziała – A ma taki pomysł, jeśli nie będziesz chciała nam wyjaśniać.
- Ale … ale nikt nie może o tym wiedzieć, bo będę skończona – rzekła. Wstała z łóżka ocierając kolejne łzy. Wyjrzała na chwilę przez okno. Niegdyś Jonathan parkował pod domem i kiwał jej uśmiechając się przyjacielsko, lecz teraz nikogo nie ujrzała. Copolla zapomniał o niej, na rzecz swojej nowej miłości. Musiała się z tym pogodzić. Odwróciła się do Amelii, która cierpliwie siedziała na krańcu łóżka.
- Skąd masz tą kasę? Wiesz, że możesz mi zaufać – próbowała do niej dotrzeć.
- Nie chcę tu Sala. On nie może tu przychodzić, rozumiesz? - Aleksa wyglądała na przerażoną.
- Sama bym chciała, aby tu się nie pojawiał, ale nic nie mogę zrobić. Musisz pogadać z moimi rodzicami, ale oni go bardzo lubią, więc wiesz – wzruszyła ramionami.
- Nie wiem, co mam robić, naprawdę – uroniła kolejne łzy – Tak bardzo się jej boję.
- Kogo? Vanessy? - zgadywała.
- Nie … Magdaleny – odpowiedziała.
*
Aleksa poczuła się, jak podstawiona pod ścianę. Musiała przejść przez rozmowę z Hanną i Rayem, którzy odwiedzili ją w pokoju. Amelia wyszła tuż po tym, jak Hewittson poprosiła ją, aby zostawiła ich samych z dwudziestosiedmioletnią dziewczyną.
Ciszę przerwał sam Ray, który był poddenerwowany sytuacją.
- Zmusiła cię, abyś wzięła te pieniądze, tak? Wiesz, że w tej sytuacji musimy poinformować policję, a w szczególności Sala – poinformował, na co Aleksa zwiesiła głowę próbując nie uronić ani kropli łez. Hanna zbliżyła się do niej.
- Wierzymy że Sal cię ochroni. Magdalena nie ma prawa mieszać się w wasze życie. I szczególnie nie ma prawa cię szantażować i dawać łapówek – powiedziała spokojnym głosem.
- Tylko w ten sposób możemy ci pomóc. Sama wiesz, że Sal często nas odwiedza … Nie możemy go wypraszać z domu, bo Magdalenie się to nie podoba. Wiemy, że bardzo martwisz się o swoje życie. Groziła ci, co oczywiście powinnaś zgłosić na policję – mówił.
- Ona mnie dorwie – mruknęła.
- Spokojnie, zadzwonię po przyjaciela. On nam pomoże … w końcu zna tą wariatkę i wie jak z nią się obchodzić – powiedział wyjmując telefon z kieszeni. Aleksa wiedziała, że nie ma szans. Miało nic nie wyjść na jaw, ale poprzez swoje zachowanie i kopertę rozbudziła zainteresowanie. Mogła winić tylko siebie, i tak było. Ray wyszedł z pokoju dziewczyny, a Hanna ją uspokajała.
- Tak mi wstyd – wybełkotała.
- To nie twoja wina, Alekso. Magdalena jest zazdrosna, bo Sal z nią zerwał. Ona nie może go mieć, więc próbuje cię nastraszyć, abyś i ty go nie miała. Ale nie martw się, ważne, że opowiedziałaś nam wszystko. Jej to nie może ujść, ona nie ma prawa cię nękać, pamiętaj – tłumaczyła jej.
- Ja nie chcę z nim gadać – rzekła – Krępuje mnie.
- My z nim pogadamy. Jeśli będziesz chciała z nim pogadać, wtedy do nas dołączysz. Będziemy w salonie, jak coś – oddaliła się od niej – Pamiętaj, że nie jesteś sama.




......................................................
🐾

Hej i jestem z nowym rozdziałem :) Kolejne już piszę - mam nadzieję, że uda mi się skończyć to opowiadanie w około dwa miesiące. A wtedy będę mogła zająć się kolejnym :) Mam kilka pomysłów, aby użyć je w tym opowiadaniu. Sama nie wiem ile mi wyjdzie rozdziałów - ale sądzę, że chyba mniej niż w The Frozen Blood


I jak myślicie, co będzie dalej? Kolejny rozdział za kilka dni, chyba, że napiszę szybciej kolejny rozdział, to będę starała się w tym miesiącu częściej wstawiać posty. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz