1 lipca 2018

Chapter 25


   Sal tak bardzo zapragnął zbliżenia ze swoją nową ukochaną. Wszedł na nią, gdy ta spokojnie spała. Obsypał ją pocałunkami nie szczędząc czułego dotyku. Gdy nagle jej spojrzenie utkwiło na nim – obudziła się.
- Zostaw mnie! - zaczęła okładać go rękami – Zboczeńcu!
- Ćśś – uciszał ją unieruchamiając. Chwycił ją za nadgarstki i przycisnął własnym ciałem.
- Nic ci nie zrobiłam – załkała.
- Wiem, kochanie – złożył pocałunek na jej czole, gdy przestała się wierzgać.
- To czemu mi to robisz? - łzy spływały po jej policzkach. Sal podniecił się bezsilnością kobiety, jego obrzmiały penis pragnął w nią wejść jeszcze tej nocy.
- Kocham cię – wyznał – Zrobisz to dla mnie. Będziesz grzeczna.
- Zostaw mnie zwyrodnialcu! - zapiszczała – Nie chcę gwałtu, to boli!
- Co ty, moje dziecko opowiadasz … Kochasz się we mnie i z grzeczności dasz mi buziaka – liznął ją w wargi.
- Nigdy! Sadysto! - próbowała ponownie się uwolnić od niego, ale Sal zacisnął jej nadgarstki jeszcze mocniej. Musiała poczuć się bezsilna. Nie potrafiła wyjść spod jego spoconego cielska. Krzyczała, że to ją bolało. Wtedy facet nieco rozluźnił ucisk. Zszedł z niej, ale tylko dlatego, by ją przytulić do siebie. Pogłaskał ją po twarzy szepcząc czułe słówka. Mógł się cieszyć, że nie miał sąsiadów, bo pomyśleliby, że faktycznie gwałcił swoją ukochaną.
- Ćśś – uciszał ją – Nigdy cię nie zgwałciłem …
- Chcesz to teraz zrobić … a ja chcę spać – załkała nie próbując już się uwolnić. Musiała znosić jego pocałunki i dotyk.
- Już dobrze – postanowił zrezygnować. Zauważył, że dziewczyna była w szoku. Okrył ją kołdrą i objął mocno, aby mu nie uciekła – Śpij, skarbie.
*
   Przytulał do siebie swoją ukochaną, która jeszcze dobrze nie wybudziła się ze snu. Głaskał ją po włosach, składał pocałunki. Pieścił ją, a ona całkiem spokojnie przy nim leżała. Sal czuł się bardzo dobrze mając ją u swego boku. Już nic więcej do szczęścia nie potrzebował.
- Sal – usłyszał swoje imię. Dziewczyna nadal przyjmowała od niego pocałunki.
- Leż spokojnie, moja ty – pogłaskał ją i ucałował – Odpoczywaj.
- Muszę do łazienki – poinformowała ledwo co dobudzając się.
- Tylko mi nie uciekaj – rzekł – Bo cię schwytam – szepnął jej do ucha. Aleksa posłała lekki uśmiech, choć w oczach ujrzał strach. Podał dziewczynie leżący koc, aby mogła się nim owinąć. Zauważył, że wstydziła się pokazywać swoje nagie ciało. Gdy opuściła sypialnię, Sal wstał z łóżka i zaczął się ubierać. Nie ufał swojej ukochanej na tyle, aby nie skontrolować. Obawiał się, że nawet w samym kocu będzie chciała uciec z jego posiadłości.
Jednak ku jego zdziwieniu Aleksa wróciła do sypialni po dziesięciu minutach. Miała rozczesane włosy, delikatny makijaż, oraz świeżą bieliznę i letnie ubrania na sobie. Odłożyła torebkę i podeszła do faceta. Tak nagle wtuliła się w niego, na co i on był zaskoczony. Jednak to wykorzystał moment i zamknął ją w swoich objęciach.
- Nie wiem, czy to ma sens – odezwała się. Sal podprowadził ją w stronę łóżka, razem usiedli obok siebie.
- Jeśli nie spróbujesz, to się nie przekonasz … i tak daleko zaszliśmy – powiedział.
- Jestem za młoda dla ciebie … Masz prawie czterdzieści trzy lata, a ja? Nie umiem z kimkolwiek być. Nie nadaję się do niczego – wyglądała na zdołowaną.
- Kochanie, nie mów tak – zaczął obdarowywać ją pocałunkami – Kocham cię mocno. I nie pozwolę, abyś tak mówiła o sobie.
*

   Tuż po zjedzonym obiedzie, Sal zauważył, że coś zaczęło się dziać z Aleksą. Dziewczyna nerwowo spacerowała po salonie. Nie potrafiła się odnaleźć. Nagle przytknęła usta dłonią i uciekła w stronę łazienki. Sal podążył za nią. Słysząc za drzwiami odgłosy wymiotowania, zrozumiał, że tego dnia jego ukochana musiała się źle poczuć. Sugerował, że stresy nad nią zapanowały.
- Kochanie, wszystko w porządku? - zapytał ją, stojąc przy drzwiach.
- Tak – odrzekła po nie dłuższej chwili. Usłyszał szum wody z kranu, a tuż po tym nagłą ciszę. Ujrzał swoją ukochaną, która miała bladą twarz. Tak bez słów chwycił ją i przytulił do siebie.
- Może chcesz się położyć? - zapytał.
- Nie – odrzekła.
- To pójdziemy pospacerować – zaproponował.
- Nie chcę – zaprotestowała.
- Potrzebujesz świeżego powietrza. Widzę, że jesteś cała blada. Przejdziemy się kawałek – powiedział i chwycił ją za rękę. Aleksa nie miała wyjścia, musiała podążyć za nim.
Dwudziestosiedmioletnia kobieta pociągnęła detektywa w stronę tarasu. Facet zauważył, że ona nie miała chęci na spacer po obrzeżach miasta. Razem przysiedli na ławce i nastała chwilowa cisza. Sal pragnął, aby Aleksa wreszcie się przełamała i była otwarta w uczuciach do niego. Ale z drugiej strony kręciło go to, że była nieśmiała. Pogłaskał ją po farbowanych włosach i ucałował w czoło. Objął ją, by oparła swą głowę o jego klatę. A jej dłonie położył na swym kolanie i głaskał je. Gdyby zechciała, chwyciłaby go bez trudu za krocze.
- Co mam takiego dla ciebie zrobić, abyś wreszcie otworzyła się przede mną? - zapytał. Aleksa nawet się nie poruszyła, pozwalała mu na dotyk.
- Daj mi więcej czasu – rzekła.
- Wybacz, ale nie rozumiem cię. Zbliżyliśmy się do siebie, uprawialiśmy seks. Hewittsonowie wiedzą o nas, że się kochamy. A ty prosisz mnie o to, abym dał ci czas? Niby na co? Na to, aby cię myśli pogrążały? - szukał wyjaśnienia od niej. Był poważny i chciał wiedzieć, co się z nią dzieje.
- Jeszcze się pytasz? - zapytała – Nie wiem, jakim cudem dwukrotnie pojawiłam się w twoim łóżku. To było dla mnie żenujące. Uwierzyłam, że to poprzez alkohol, ale chyba nie mam aż tak słabej głowy, aby nie pamiętać, co wtedy się działo, prawda? Bo z tej nocy pamiętam wszystko i czuję to nadal – opowiedziała z rumieńcami na twarzy. Sal ponownie ją pogłaskał.
- Sam nie mam pojęcia, dlaczego niczego nie pamiętasz z tamtych upojnych nocy. Może przesadziłaś z alkoholem, bo innej opcji nie ma. A ja ci, skarbie, niczego nie dosypywałem. Wiesz, że to ryzyko? Mógłbym stracić licencję, pracę, a nawet reputację. I przede wszystkim ciebie – ucałował ją w usta.
- To co … co ja mam pomyśleć? - była zagubiona, a Sal to wyczuł.
- Nie dodawaj sobie niczego. Gdybyś nie czuła do mnie niczego, to nie jęczałabyś pode mną gdy to robiliśmy – gdy to powiedział, wtuliła swą twarz w jego koszulę. Zauważył, że była spięta i zawstydzona – Chcę wiedzieć, czy mogę liczyć na ciebie, Alekso; czy mogę cię mieć dla siebie.
- Co mam przez to zrozumieć? - zapytała niepewnie.
- Czujesz coś do mnie? - zapytał ponownie nakierowując jej twarz na swoją. Spojrzenia się spotkały, a wtedy jej usta zadrżały.
- Chyba tak – odpowiedziała patrząc w jego ciemne oczy.
- Chcesz być ze mną, prawda? W końcu każdy już wie o nas – mówił.
- Tak, chcę – odrzekła – Ale nie naciskaj na mnie, proszę.
*
   Pomimo sprzeciwów Aleksy, Sal zabrał ją na spacer po parku. Wcześniej kupił jej lody. Alejką przechadzały się różne osoby, które również spacerowały tego dnia. Sal trzymał swoją ukochaną za rękę prowadząc przed siebie. Czuł się szczęśliwy, że już nie był sam i mógł pokazać wszystkim, że przepełniała go radość.
Po chwili przysiadł z nią na jednej z ławek. Swoją porcję lodów już zjadł, choć Aleksa jeszcze miała połowę. Niespodziewanie z jej ręki zabrał je i zjadł kilka kęsów.
– Pomagam ci, skarbie – powiedział – Masz coś na ustach – zbliżył się do niej i liznął w wargi. Dziewczyna nie odezwała się, ale nabrała rumieńców. Zjadła swoją porcję bardzo powoli, Cusack zauważył że się zestresowała. Pogłaskał ją po ramieniu i ponownie pocałował.
– Chcę do domu – poprosiła.
- Och nie, kochanie – nie zgodził się. Wstał i pociągnął ją za rękę. Dwudziestosiedmiolatka zbliżyła się do niego niepewnie. Sal wiedział, że krępowała ją ta sytuacja. Na chwilę ją przytulił, po czym zabrał na dalszy spacer.
– A jeśli powiem ci, że pójdziemy się kochać, to pozwolisz mi teraz wrócić do domu? – nagle zapytała, na co Sal się zdziwił. Nie spodziewał się tego po niej. Pomimo kuszącej propozycji, nie chciał skorzystać. Zależało mu, aby Aleksa nie wstydziła się okazywać swych uczuć i spędzała z nim czas.
– Nie – odmówił – Nie traktuję cię przedmiotowo. Zrozum, że chcę z tobą spędzać dużo czasu. Nie zamkniesz się w czterech ścianach, bo ci zwyczajnie na to nie pozwolę – wyjaśnił jej. Brunetka już się nie odezwała. Szła z nim patrząc gdzieś, byleby nie na ludzi ani niego.

........................

Hej! Wkrótce wyjaśnię dziwaczne zachowanie Aleksy! Ale to jeszcze trochę :) Kolejny rozdział może jeszcze w tym tyg. Po prostu z poprawkami tu raczej nie będę się spieszyła. Miałam do końca lipca zamknąć to opo, ale nie uda mi się :P ozdro. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz